Inflacja nieustannie drenuje budżety Polaków. Jej skutki odczuwają również celebryci. Teresa Lipowska podkreśliła, że drożyzna sprawia, iż z niepokojem spogląda w przyszłość. Spostrzegła też, że trudno byłoby jej wyżyć z samej emerytury, więc nie porzuca pracy w roli aktorki.
W trakcie kwietniowego wywiadu dla Plejady Lipowska mówiła o wysokości przelewów z ZUS-u. Aktorka wyznała, że na emeryturę wybrała się już w wieku 55 lat.
Mam 2200 złotych emerytury. Uważam, że to jest taka średnia emerytura, bo bywają gorsze. To jest tylko i wyłącznie z gaży, czyli z części w teatrze, a nie od żadnych dodatków, filmów czy koncertów. Kiedy poszłam na emeryturę, a namówili mnie, żebym poszła wcześniej, bo będę sobie dorabiała ewentualnie przedstawieniami, a się na to zgodziłam, mając 55 lat, to wtedy ten portfelik był bardzo cieniutki. Nam przepadło, bo żeśmy swego czasu bardzo dużo wpłacali na tzw. dodatek do emerytury i w pewnym momencie to wszystko gdzieś znikło i okazało się, że nic nie mamy - powiedziała Teresa Lipowska.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj także: Klamka zapadła. Zenek Martyniuk będzie załamany
Teresa Lipowska: Miałabym biedę
Lipowska jest aktywna zawodowo od 70 lat. Mimo to nie może liczyć na świadczenie, które by ją satysfakcjonowało. - Gdybym miała tylko emeryturę, to miałabym biedę. Natomiast jestem aktorką ciągle pracującą - mówiła w rozmowie z "Wideoportalem".
Ja mam małe potrzeby w tej chwili. I tak jak powiedziałam, gdybym miała tylko 2200 zł, to byłoby trochę ciężko, ale nie narzekam. Ja jestem optymistką, byle bym była zdrowa. To jest dla mnie najważniejsze - podsumowała aktorka znana choćby z "M jak miłość".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.