Niedługo zapomnimy najpewniej o "przedwyborczej promocji" jaką ufundował nam państwowy Orlen. Obniżane odgórnie stawki, nieadekwatne do sytuacji rynkowej, odbije się najpewniej na cenach za benzynę i olej napędowy już wkrótce.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chociaż po wyborach ceny wzrosły tylko nieznacznie, a spółka nadal kontroluje ich wysokość, spodziewajmy się podwyżek.
Analitycy prognozują, że poczujemy to w najbliższych dniach, w okresie przed świętem Wszystkich Świętych. Kwoty mogą być wyższe niż w okresie przedwyborczym!
Wpływ na to ma m.in. sytuacja w Izraelu i Palestynie, a także wcześniejsze regulacje na wewnętrznym, polskim rynku. Dynamikę podwyżek hamuje wyłącznie dobra kondycja złotego, która utrzymuje się po wyborach.
Ile zapłacimy w czasie Wszystkich Świętych?
Na części stacji ceny detaliczne już wzrosły o nawet kilkanaście groszy na litrze. Cen na Orlenie trudno przewidzieć. Gdzieniegdzie te utrzymywane są na poziomie poniżej 6 złotych za litr - mówi w rozmowie z Faktem Urszula Cieślak analityczka rynku paliw z Reflexu.
Ceny będą niższe niż w analogicznym okresie w 2022 roku, ale więcej mogą zapłacić kierowcy z autami na LPG. Nie ma jednak najmniejszych szans, aby zejść do kwot z 2021 roku. Wtedy za litr PB95 płaciliśmy około 5,91 zł.
Dziś przewidywana średnia cena oscyluje w granicach 6,05 - 6,10 zł. Bardzo możliwe, że już w listopadzie cena za paliwo zbliży się do 7 złotych za litr.
Ceny w całej Unii Europejskiej są wyższe od polskich o około 2 złote. Z pewnością będziemy zbliżać się właśnie do tych stawek.