2022 rok zostanie zapamiętany, jako czas rekordowej inflacji i wyjątkowo wysokich cen paliw. Sytuacja na stacjach benzynowych zrobiła się wyjątkowo skomplikowana po wybuchu wojny w Ukrainie. Stawka VAT została obniżona z 23 do 8 procent. Jednak od 1 stycznia 2023 roku Polscy kierowcy muszą przygotować się do powrotu pełnej stawki. Oznacza to, że po raz kolejny zapłacimy drożej.
Całej sytuacji na rynku paliw przyjrzał się Michał Stajniak z firmy XTB. Analityk zwraca uwagę, że w 2023 roku kierowcy zapłacą więcej. Jednocześnie wskazuje, że na po powrocie pełnej stawki VAT ceny paliw nie powinny pójść drastycznie do góry. Wynikać ma to z faktu braku zmiany stawek pomimo zmieniających się na korzyść konsumenta warunków rynkowych. Na przykład obecnie litr benzyny 95-oktanowej powinien kosztować ok. 6,20 zł, a kosztuje kilkadziesiąt groszy więcej. Oznacza to, że w momencie powrotu pełnej stawki VAT podwyżka powinna wynieść 50-60 gr, a nie ok. 1 zł.
Zobacz także: Jarosław Kaczyński trafił do szpitala. Podano szczegóły
Diesel rekordowo drogi?
Analityk zastanawia się, jaką cenę w styczniu 2023 roku wyniesie litr oleju napędowego. Obecnie powinien kosztować ok. 7,30-7,40 zł, a nie nawet 7,80 zł. Nie wiadomo, czy stacje paliw chcą przygotować kierowców na podwyżkę, czy po prostu narzucić dużą marżę. W przypadku realizacji pierwszego scenariusza litr powinien kosztować 8,40 - 8,50 zł. Dużo gorzej cena wyglądać będzie, jeżeli stacje paliw nie zrezygnują z wysokiej marży. Wówczas trzeba będzie płacić nawet 8,80 zł, co byłoby absolutnym rekordem.
Według analityka, diesela na świecie będzie coraz mniej. Wynika to z kwestii środowiskowych, które spowodowały, że znacznie bardziej popularna staje się produkcja benzyny. Ponadto olej napędowy ściągano głównie z krajów arabskich i Rosji, co skomplikowała wojna w Ukrainie. Kluczowym momentem dla polskiego i europejskiego konsumenta ma być luty 2023 roku. Wówczas w życie wchodzi embargo na rosyjskie produkty ropopochodne.