Inflacja to jeden z głównych tematów w domach Polaków od wielu tygodni. Wzrost cen podstawowych towarów widać gołym okiem. Od kilku tygodni nikogo nie dziwi już cena litra benzyny na poziomie ponad 6 zł, a zapowiadane są też podwyżki cen prądu i gazu.
Rząd Mateusza Morawieckiego obiecał, że wprowadzi specjalną tarczę, za sprawą której gospodarstwa domowe z niskimi dochodami obronią się przed drożyzną. Wprawdzie rządzący nie przedstawili dotąd żadnych konkretów, ale "Fakt" zapytał przeciętnych Polaków o oczekiwania względem władzy.
Tarcza antydrożyźniana. Tego oczekują Polacy
Pani Elżbieta, na co dzień mieszkanka Poznania, w rozmowie z "Faktem" zdradza, że oczekiwałaby m.in. zablokowania podwyżek cen paliw na stacjach benzynowych. Kobieta codziennie dowozi niepełnosprawną córkę na rehabilitację, przez co wydatki na paliwo pochłaniają sporą część jej domowego budżetu. Problem stanowi też coraz droższy węgiel, zwłaszcza w obliczu nadchodzącej zimy.
Inna z mieszkanek stolicy Wielkopolski zwraca uwagę na wysokie ceny gazu i prądu. Czy rząd zrealizuje prośby Polaków? "Fakt" zdradza, że szczegóły tarczy antydrożyźnianej mamy poznać jeszcze w tym tygodniu.
Wiadomo, że rząd planuje m.in. dodatek energetyczny, który miałby zrekompensować planowane podwyżki cen energii tym, którzy nie mogą liczyć na zbyt duże zarobki. W ten sposób władze chcą uniknąć sytuacji, w której część społeczeństwa narażona jest na tzw. ubóstwo energetyczne.
"Fakt" przypomina, że prąd w najbliższym czasie może wzrosnąć nawet o 20 proc.
Ponadto sondowany jest pomysł, który zmuszałby koncerny paliwowe do likwidacji marż, co z kolei przyczyniłoby się do spadku cen paliwa o kilka, kilkanaście groszy na litrze. To z kolei mogłoby zahamować spiralę podwyżek cen innych produktów.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.