W czystej teorii sklepy konkretnych sieci powinny być ze sobą jak najbardziej spójne. Nie chodzi tu tylko oczywiście o wygląd zewnętrzny i wewnętrzny, układ półek, szatę graficzną czy wywieszone reklamy, ale również - zdaniem większości ludzi - o ceny. Konkretny produkt możemy znaleźć taniej w jednej sieci, inny w drugiej. Przynajmniej tak mogłoby się logicznie wydawać.
Z reguły tak rzeczywiście jest, lecz portal jaw.pl postanowił zweryfikować to na własnej skórze, zaglądając do kilku sklepów sieci Biedronka.
Czytaj także: Ludzie wściekli na Biedronkę. "Zostawiają przy kasach"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zauważyli duże różnice w cenie, zwłaszcza porównując dwie oddalone od siebie o kilka kilometrów sklepy sieci Biedronka. Jeden położony jest przy urzędzie skarbowym, a drugi w dzielnicy Szczakowa.
Przykładowo ceny rukoli i śmietany tych samych marek różniły się od siebie nawet o 1/3. Cena opakowania warzywa w Biedronce na Szczakowej wyniosła 5,49 zł. W drugim sklepie rukola kosztowała 3,99 zł.
Śmietana Primo 30% Zott 200g w Biedronce w Szczakowej kosztowała 4,14 zł, w tej przy urzędzie skarbowym – 3,89 zł. Tego samego rodzaju pomidory kosztowały wtedy na Leopoldzie 12,99 zł, a na Podłężu: 14,99 zł - wskazywali dziennikarze jaw.pl.
Czytaj również: Czarne chmury nad sylwestrem TVP. Górale już zacierają ręce
Różne ceny produktów w różnych Biedronkach? "Dopuszczamy możliwość"
Czy możemy mówić o skandalu? Otóż nie. W oficjalnym oświadczeniu przesłanym do redakcji jaw.pl Biedronka przekonuje, że w miarę możliwości stara się utrzymywać równy poziom cen pomiędzy swoimi sklepami. Czasami jednak różnice są na tyle duże, że konieczne jest wprowadzenie pewnych korekt.
Jako firma dbająca o konkurencyjność na lokalnych rynkach, dopuszczamy możliwość wprowadzenia dodatkowych obniżek na poszczególne produkty, jeśli jest to korzystne dla naszych klientów. Tego typu decyzje są podejmowane w oparciu o lokalne uwarunkowania, poziom konkurencji oraz potrzeby naszych klientów, i z zasady obowiązują przez określony czas - napisała Biedronka w swoim komunikacie.
Czynników, które wpływają na ostateczną cenę, jest naprawdę wiele - lokalizacja, liczba potencjalnych klientów w okolicy, konkurencja, a także bliskość centrów dystrybucyjnych. W miejscach, gdzie statystycznie mieszkańcy zarabiają więcej lub jest więcej klientów, ceny mogą iść w górę i vice versa.
Czytaj także: Co z zakazem handlu? PiS nie odpuszcza