"Test kasetowy", "Szybki test na koronawirusa", "Test na COVID-19 w 10 minut" - podobnych ofert na polskim rynku jest coraz więcej. Kupić je można już od kilkudziesięciu złotych.
Producenci "wynalazków" szybko zwietrzyli interes. Wyczuli moment. Mamy początek jesieni i zaraz zacznie się plaga przeziębień. Wiele osób będzie chciało się przekonać, czy aby na pewno nie zaraziło się koronawirusem. I czy skuteczny, czy nie, test kupią choćby dla przywrócenia sobie poczucia bezpieczeństwa.
Przeczytaj także: Test na koronawirusa za 140 złotych? To zwykła ściema
Ale czy faktycznie warto kupować tanie testy na COVID-19?
Eksperci mają jednak wątpliwości co do skuteczności tego typu specyfików.
Przykro mi, ale nadają się jedynie do kosza - mówi w rozmowie z money.pl wirusolog Tomasz Dzieciątkowski.
Przeczytaj także: Lekcje mogą być krótsze. To ze względu na pandemię koronawirusa
Prof. Krzysztof Pyrć z Małopolskiego Centrum Biotechnologii UJ przyznaje, że faktycznie na rynku jest wiele kiepskich testów. Nie jest jednak tak negatywnie do nich nastawiony, jak Dzieciątkowski.
Jak rozpoznać produkt warty uwagi?
Eksperci radzą, by sprawdzić, czy na teście jest oznaczenie certyfikatu CE IVD. Taki symbol oznacza, że producent przestrzega podstawowych standardów. Jednak wirusolodzy zaznaczają, że nawet certyfikat nie daje pewności.
Przeczytaj także: "Tam żyje coś wielkiego". Zaskakujący odczyt sonaru w jeziorze Loch Ness
Problem ze sklepowymi testami polega na tym, że nie ma żadnego systemu ich weryfikacji przed wypuszczeniem na rynek. Nie kontroluje tego ani Główny Inspektor Sanitarny, ani UOKiK. Dlatego, aby mieć pewność, że wynik testu jest wiarygodny, powinniśmy skorzystać ze standardowej procedury.
Po prostu skontaktować się z lekarzem, jeśli mamy podejrzenia czy objawy - uważa prof. Krzysztof Pyrć.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.