W poprzednim tygodniu uchwalona została ustawa budżetowa. 25 stycznia dokument trafił na biurko prezydenta. Andrzej Duda ma teraz siedem dni, by podpisać budżet.
Nie musi jednak tego zrobić. Może bowiem skierować ustawę do Trybunału Konstytucyjnego. Póki co trudno stwierdzić, jaką taktykę obierze prezydent.
Polacy niepokoją się o to, że prezydent nie zaakceptuje dokumentu i zdecyduje się na ten drugi wariant. Co wówczas się stanie? Minister finansów Andrzej Domański zdążył już zapowiedzieć, że rząd szykuje się na taki scenariusz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trybunał Konstytucyjny - zgodnie z prawem - miałby aż dwa miesiące na to, by zająć się ustawą budżetową. Mógłby podjąć następujące decyzje:
- uznać ustawę za zgodną z konstytucją - wtedy prezydent musi ją podpisać;
- uznać ustawę za częściowo niezgodną z konstytucją - wtedy prezydent może ją podpisać z pominięciem zakwestionowanych artykułów lub zwrócić dokument do Sejmu, by został poprawiony;
- nie uznać ustawy za konstytucyjną.
Podwyżki zagrożone?
W ustawie budżetowej przewidziano między innymi podwyżki dla budżetówki i mundurówki. Czy jeżeli prezydent Andrzej Duda zakwestionuje ustawę i wyśle ją do TK, to będą one w jakiś sposób zagrożone? Okazuje się, że nie.
W takiej sytuacji Rada Ministrów prowadzi gospodarkę finansową na podstawie projektu ustawy budżetowej. Jesteśmy przygotowani, żeby działać na projekcie, natomiast byłoby zdecydowanie lepiej, aby ustawa budżetowa została podpisana - powiedział "Faktowi" minister finansów Andrzej Domański.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.