Już od kilku miesięcy spotykamy problem z dostępnością niektórych leków w aptekach. "Rzeczpospolita" spostrzega, że przyczyny takiego zjawiska są złożone. Na taki stan rzeczy wpłynęła pandemia, ale i inflacja.
Wszystko wskazuje na to, że do dotychczasowych problemów niebawem dojdą kolejne. "Niedawno Naczelna Izba Aptekarska opublikowała pismo, które skierował do niej Związek Pracodawców Hurtowni Farmaceutycznych. ZPHF ostrzega w nim przed ryzykiem zmniejszenia częstotliwości dostaw leków do aptek. Może to przełożyć się na ich mniejszą dostępność dla pacjentów" - pisze "Rz".
Pacjenci w związku z tym nie będą mogli kupić wszystkich leków "od ręki". Trzeba będzie uzbroić się w cierpliwość w oczekiwaniu na dostarczenie medykamentów.
Dlaczego częstotliwość dostaw ma być ograniczana? Wspomniany związek wyjaśnił, że jest to związane głównie z rosnącymi lawinowo kosztami działalności firm, przy jednoczesnej niskiej marży na leki refundowane, która jest określona ustawowo. Do załamania może dojść zatem przede wszystkim na rynku leków refundowanych.
Problem z dostępnością leków. Kolejne zawirowania
Jakie elementy składają się na rosnące koszty działalności firm? Chodzi m.in. o wzrost cen paliw czy energii. Znaczenie ma również oczywiście wysoka inflacja, która wpływa na koszty kredytu.
Do kolejnych zawirowań na rynku leków w rozmowie z "Rz" odniósł się Sławomir Januszczyk, kierownik biura zarządu Centrali Farmaceutycznej CEFARM, który również mówił o rosnących kosztach funkcjonowania.
Podobnie jak inne podmioty z branży, nasza spółka odnotowała znaczący wzrost kosztów prowadzonej działalności. W szczególności to dynamiczny wzrost kosztów usług transportowych, będących pochodną wzrostu kosztów paliwa oraz inflacji, jak również kosztów mediów niezbędnych do zapewnienia odpowiednich warunków przechowywania produktów leczniczych oraz narastająca presja na wzrost wynagrodzeń - podkreślił Januszczyk.