"Gazeta Wyborcza" rozmawiała z Alfredem Bujarą - przewodniczącym sekcji handlu NSZZ Solidarność, który od lat zajmuje się warunkami pracy w dużych marketach. Jak tłumaczy praca kasjera/kasjerki jest bardzo ciężka i nisko wynagradzana.
Pracodawcy wyliczyli, że w handlu brakuje ok. 200 tys. pracowników, uważamy jednak, że ta liczba jest zaniżona, jest to ok. 300 tys. - tłumaczy rozmówca "GW".
Jak wygląda sytuacja w najpopularniejszych marketach takich jak: Biedronka, Lidl czy Carrefour? - Ludzie są nadmiernie obciążeni pracą, dochodzą nowe obowiązki, jeszcze przed otwarciem sklepu. To nie tylko wypiek pieczywa, ale i przyjęcie dostawy świeżych towarów, ich wyłożenie, zatowarowanie sklepu - mówi Alfred Bujara.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Nie ma ekip sprzątających, kasjerki robią wszystko, sprzątają sklep też w ciągu dnia, gdy robi się bałagan. W niektórych dyskontach nawet przejść nie można, opakowania zbiorcze się walają, klienci wyjmują z nich towar, gdyż kasjerki mają tyle obowiązków, że po prostu nie nadążają. Pracownicy nie są w stanie na bieżąco wykładać towaru na półki. W razie kontroli odpowiada za to pracownik - dodaje w rozmowie z "GW" Bujara.
Czytaj także: Zaczęło się w całej Polsce. Profesor o koszeniu: Głupota
Właściciel Biedronki podkreślał, że wynagrodzenia pracowników w tym roku wzrosły o 18 proc. To wciąż za mało, by znaleźć więcej chętnych do pracy ludzi?
Wynagrodzenie jest nieco wyższe od płacy minimalnej. Gdyby było inaczej, to byliby chętni do pracy. Poza tym pracownicy dużych sieci sklepów są obecnie w takiej sytuacji jak przed laty pracownicy z małych sklepików. W mniejszych placówkach pracownik był od wszystkiego: sprzątał, obsługiwał klienta, wykładał towar. W dużych sklepach robi się tak samo, chociaż kiedyś pracownik odpowiadał tylko za swój odcinek, swoje zadania - tłumaczy rozmówca "GW".
Zdaniem przewodniczącego sekcji handlu NSZZ Solidarność pracowników będzie coraz mniej z roku na rok. - Młodzi ludzie nie są zainteresowani pracą w handlu. W hipermarkecie nie ma czasami czynnej ani jednej kasy tradycyjnej, są tylko samoobsługowe. Gdy klient nie ma karty płatniczej, to kasjerki proszą go o podejście do kasy tradycyjnej i tam przyjmują płatność - tłumaczy.