Zaglądając do antykwariatów rozsianych po całym kraju, można byłoby spisać obszerny tom podobnych do siebie historii o cennych monetach znalezionych w zakamarkach starych domów.
Prawda jest taka, że prawdopodobieństwo odnalezienia skarbu jest znikome, jednak specjaliści radzą, aby nie zmniejszać go jeszcze bardziej i nie wyrzucać odruchowo pamiątek po przodkach. Warto zajrzeć również do starego pudełka po butach czy dokładniej przyglądać się pracom ekipy remontowej.
Skarb w nodze od stołu
Trzeba pamiętać, że losy wojenne i represje systemowe zmuszały kilka pokoleń do starannego ukrywania wartościowych przedmiotów - mówił Michał Niemczyk, właściciel numizmatycznego domu aukcyjnego w Warszawie.
Ekspert opowiedział historię o starym stole jednego z jego klientów. Wynajmował studentom mieszkanie, w którym znajdował się ten antyk. Lokator chciał odkupić stół, ten jednak okazał się bardzo ciężki. Za ciężki, aby go przesunąć.
Stół okazał się na tyle ciężki, że jedna z drewnianych nóg nie wytrzymała i wyłamując się, uwolniła obfity wysyp kosztowności: rzadkich złotych monet, kieszonkowych zegarków i archiwalnych notatek sprzed wojny. Kiedyś za ich posiadanie groziłoby zesłanie - opisuje Niemczyk.
Złoto pod parkietem
Pewnego dnia Niemczyk dostał informację, że w trakcie zrywania parkietu znaleziono 5-złotówkę z 1932 roku. Okazało się, że była to moneta z wizerunkiem Nike - najrzadsza moneta obiegowa II Rzeczpospolitej. Pięciozłotówka na aukcjach osiąga kwotę... nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. Znalazca miał więc szczęście, bo koszta remontu zwróciły mu się z nawiązką.
A co oprócz monet? Kinga Klitończyk, prowadząca sklep z antykami, przestrzega również, żeby nigdy nie wyrzucać odznaczeń. Zdarzało się, że stare medale znalezione na śmietniku, które przynosili do niej złomiarze, były warte nawet ponad 1 tys. zł.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.