"Z powodu kradzieży większa ilość asortymentu konserw >>Krakus<< za ladą" - taką karteczkę można zobaczyć w jednym ze sklepów w Koszalinie. Jak podaje "Dziennik Bałtycki" na sklepowej półce znajdziemy tylko tańsze konserwy. Jeżeli chcemy kupić te droższe trzeba udać się do sprzedawcy.
Czytaj także: Dramat w klasie. Gnębiony od lat nauczyciel eksplodował
- Cóż, kusiły złodziei... - tłumaczy pracownica sklepu, cyt. przez "Dziennik Bałtycki"
Najpierw poprosiliśmy, żeby przy kasie ludzie nie pakowali zakupów do swoich plecaków i toreb, bo okazywało się, że sprytnie wykorzystują ruch między ich koszykiem, a kasą. Ale to okazało się za mało – mówią sprzedawczynie jednego ze sklepów ("Dziennik Bałtycki").
Czytaj także: To nie żart. Znowu nagrali cinquecento z Mikołowa
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kradną ser, wędliny olej
Właścicielka jednego z małych pomorskich sklepów zauważyła, że plaga kradzieży zaczęła się od kiedy ceny zaczęły drastycznie rosnąć w sklepach.
Kiedy ceny zaczęły rosnąć w szalonym tempie, również masło przeniosłam za ladę. Nie stać mnie na dodatkowego pracownika, który będzie pilnować towaru na półkach samoobsługowych, a kradzieży jest coraz więcej. Kradzieże to teraz plaga. Olej, wędliny, sery: łupem złodziei pada wszystko, co znacznie podrożało - mówi kobieta.
Nie wszystkie kradzieże są zgłaszane na policję, jednak według policyjnych statystyk liczba kradzieży w małych sklepach wzrosła w 2022 roku o niemal 25 proc. w stosunku do poprzedniego roku.
W dużych sklepach kradzieże zwiększyły się o ponad 20 proc. W 2022 r. stwierdzono 32,8 tys. przestępstw kradzieży w sklepach.
Ekspert rynku detalicznego i dyrektor zarządzający Grupą SkipWish, Maciej Tygielski przyznaje, że sieci handlowe niechętnie przyznają, że są okradane.
- Nie chcą kusić do kradzieży i pokazywać, że nie panują nad sytuacją. W branży szacuje się, że na tzw. gorącym uczynku udaje się złapać jedynie ok. 10-15 proc. złodziei - mówi Maciej Tygielski ("Dziennik Bałtycki").
Stale kontrolujemy to, co dzieje się w sklepie. Kamery są, ale nie wszystko da się dojrzeć, wystarczy, że ekspedientka schyli się lub pójdzie po jakiś towar i to są momenty, na które czeka złodziej. Mamy głównie stałych klientów, jeśli ktoś wchodzi obcy staramy się go obserwować. Giną jakieś owoce, batoniki, czy soki - tłumaczy jedna z właścicielek sklepu.