Wiktor w tym roku przystąpi do matury. W Bydgoszczy nie mieszka od zawsze. Gdy miał kilkanaście miesięcy, rodzice zabrali go do Anglii. Ojciec chłopaka znalazł tam pracę, natomiast matka przebywała z nim w domu.
Do Polski rodzina wróciła wtedy, gdy Wiktor miał już cztery lata. Ponad dekadę później okazało się, że pewien rozdział związany z życiem w Anglii nie został zakończony!
Mając 15 lat, odebrałem list z Anglii. To informacja, że za granicą mam zgromadzone pieniądze na koncie. Rodzice też o nich zapomnieli - ujawnił Wiktor w rozmowie z "Gazetą Pomorską".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zaległe pieniądze dla Wiktora z Bydgoszczy
Wyszło na jaw, że wtedy, gdy trzyosobowa rodzina z Bydgoszczy mieszkała na Wyspach Brytyjskich, tamtejszy rząd ogłosił program państwowy.
Chodziło o dzieci, urodzone w latach 2003-2010, które mieszkały w Anglii, bez względu na ich narodowość, sytuację rodzinną oraz materialną. To coś, jak nasze 800 plus, ale to angielskie to projekt krótkotrwały, natomiast wpłata jednorazowa, a nie co miesięczna. Każda rodzina mogła zgłosić się do programu. W ramach Child Trust Funds, czyli Funduszu Powierniczego na Rzecz Dzieci, matka lub ojciec dziecka byli zobowiązani założyć specjalne konto bankowe i od razu było tworzone subkonto dla jego dziecka - powiedział chłopak.
Jednorazowo wypłacano 100 funtów (około 500 zł). Później kwota na koncie wzrastała - za sprawą oprocentowania. Rodzice nie mogli wypłacić tych środków - czekały one w bezpiecznym miejscu na moment, w którym dziecko uzyska pełnoletność.
Wiktor musiał się sporo nagimnastykować, by uzyskać te pieniądze. Ostatecznie jednak wysiłki przyniosły efekt. Chłopaka wsparła redakcja "Gazety Pomorskiej", która kontaktowała się z instytucją odpowiedzialną za świadczenie.
Już nazajutrz zobaczyłem przelew. Zdziwiłem się jeszcze bardziej, że dostałem, w przeliczeniu na naszą walutę, około 3600 zł na rękę. To dzięki wysokiemu oprocentowaniu - spostrzegł Wiktor.