Wyznawcy zasady "z ketchupem wszystko smakuje lepiej" przeżywają w Stanach Zjednoczonych trudny czas. Pomidorowego sosu brakuje, a ceny rosną.
Winne całemu zamieszaniu są małe saszetki, znane m.in. z sieci fast foodowych. W przyfabrycznych stołówkach czy restauracjach odchodzono od ogólnodostępnych i dużych opakowań na rzecz małych saszetek z pojedynczą porcją keczupu. Popyt na nie wywrócił rynek.
Fabryki czy magazyny, a już szczególnie stołówki to pomieszczenia, gdzie ewentualna transmisja wirusa może być duża. Dlatego firmy chcą minimalizować zagrożenie np. poprzez ograniczanie liczby osób przy stolikach czy też eliminują opakowania wielokrotnego użytku. Popyt na jednorazowe saszetki z keczupem diametralnie zwiększył się napędzany trendami dostaw i zakupów, ale linie produkcyjne były przystosowane do wytwarzania opakowań dużych stąd nagłe braki – tłumaczy Zbigniew Czajkowski, Channel & Marketing Manager w NMG SA.
Przeczytaj także: Paszporty szczepionkowe. Stanowisko WHO
W USA brakuje ketchupu, Heinz zwiększa moce
Według Wall Street Journal od stycznia 2020 roku ceny opakowań keczupu wzrosły o 13 proc. Największy producent keczupu w USA – Kraft Heinz – zapewnia jednak, że deficyty w towarze będą tylko chwilowe.
Heinz planuje w kwietniu otworzyć dwie nowe linie produkcyjne, zwiększając produkcję o 25 proc., co pozwoli na wyprodukowanie dodatkowych 12 miliardów opakowań keczupu rocznie.