Wakacyjne kurorty będą ogniskami zakażeń koronawirusem - nie ma wątpliwości dr Paweł Grzesiowski, pediatra i ekspert profilaktyki zakażeń ze Szkoły Zdrowia Publicznego CMKP.
- Już doniesienia na temat ośrodka w Rewalu, za chwilę mogą pojawić się inne miejsca - mówił w środę Grzesiowski w programie Newsroom WP. Lekarz miał na myśli ognisko koronawirusa w jednym z ośrodków wypoczynkowych w Rewalu.
W poniedziałek źle poczuła się dwójka jego gości - starsze małżeństwo. Po zrobieniu testów, we wtorek okazało się, że mają koronawirusa. Część pozostałych gości ośrodka oraz kilka osób z obsługi zostało objętych kwarantanną. W sumie było to ponad 50 osób. W czwartek, po przeprowadzeniu testów, okazało się, że kolejna czwórka turystów z tej grupy ma koronawirusa. Reszta mogła natomiast opuścić kwarantannę.
Ten wirus tak właśnie działa. Nie pojedyncza osoba, tylko kilka, kilkanaście osób. Jeśli jest grupa kilkunastoosobowa to zarazi się wśród tych osób na przykład 5-6. I my to będziemy widzieli jako tak zwane ognisko epidemiczne - mówił dr Grzesiowski w rozmowie z Wirtualną Polską.
Jeśli bierzemy udział w grupowym, kilkunastoosobowym wyjeździe wakacyjnym to musimy się liczyć z tym, że jeśli któraś z tych osób jest zakażony, to to zakażenie może się rozprzestrzenić - przestrzegł.
Jak dodał, tak samo będzie z weselami, zwłaszcza tymi dużymi, na które przyjeżdżają dziesiątki osób z różnych stron Polski. - Wesele jest dla mnie symbolem niedobrej decyzji, jest to właściwie zaproszenie do takich "koronaparty" - powiedział ekspert.
Sytuacja w Rewalu nie przestraszyła jednak wczasowiczów. Wakacje to wakacje i trzeba w końcu odpocząć. Lokalni hotelarze mówią, że nikt rezerwacji nie anuluje. Zresztą nawet hotel, w którym potwierdzono przypadki zakażenia, ma pozajmowanie wszystkie miejsca na początku lipca. Nowych rezerwacji więc nie przyjmuje.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.