Polska zmaga się obecnie z galopującą inflacją. W maju osiągnęła ona poziom 13,9 proc. i była na poziomie niespotykanym od dwóch dekad. Część ekspertów ostrzega przy tym, że to jeszcze nie koniec i być może w kolejnych miesiącach wzrost cen osiągnie jeszcze wyższy poziom.
Tymczasem rząd chce, aby w roku 2023 waloryzacja rent i emerytur wyniosła 9,6 proc., czyli poniżej obecnego poziomu inflacji. Zdaniem Barbary Sochy z Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej, podniesienia świadczeń o taką wartość będzie kosztować budżet państwa aż 27,5 mld zł.
Waloryzacja emerytur w 2023 roku. Seniorzy nie będą zadowoleni
Zakładając, że waloryzacja w roku 2023 osiągnie poziom 9,6 proc., osoby z najniższym świadczeniem (1338,44 zł brutto) otrzymają 128,49 zł więcej miesięcznie. W przypadku emerytów i rencistów posiadających emeryturę rzędu 2500 zł, podwyżka wyniesie 240 zł. Jeśli otrzymujemy z ZUS świadczenie w wysokości 6000 zł, po waloryzacji zyskamy ok. 575 zł.
Czytaj także: To już całe "gangi". Nasilają się ataki w Warszawie
Emeryci nie mają powodów do zadowolenia, bo eksperci przewidują, iż w czerwcu inflacja w Polsce sięgnie poziomu 15-16 proc. Oznacza to drastyczny spadek siły nabywczej pieniądza względem ubiegłego roku. Waloryzacja na poziomie 9,6 proc. nie rekompensuje zatem seniorom obecnych podwyżek.
Warto też mieć na uwadze wzrost płac w Polsce - w maju osiągnął on poziom 13,4 proc. W tym aspekcie seniorzy w roku 2023 najprawdopodobniej również pozostaną w tyle.
Jeśli weźmiemy pod uwagę obecną sytuacją ekonomiczną w Polsce, waloryzacja mogłaby osiągnąć nawet 17,7 proc. Wiązałoby się to jednak ze sporym obciążeniem dla budżetu. Rząd najprawdopodobniej zakłada, że inflacja w kolejnych miesiącach zacznie wyhamowywać, dlatego zaproponował w 2023 roku waloryzację rent i emerytur na poziomie 9,6 proc.
Czytaj także: Tak tanio, że klękajcie narody. Dino oszalało!