Według informacji portalu economica.net francuscy pszczelarze mają za sobą koszmarny okres. Ze względu na złą pogodę, przede wszystkim intensywne opady i przymrozki, w niektórych częściach kraju spowodowały spadek produkcji gospodarstw pasiecznych nawet o 80 procent.
Pszczelarze, których dotknęła ta katastrofa, mają poważne problemy, bowiem dla wielu z nich pasieki są źródłem utrzymania. Czy w Polsce również ze względu na kwietniowe przymrozki sytuacja była trudna? Postanowiliśmy zasięgnąć wiedzy u źródła.
Zobacz również: Tragedia w Grecji. Nie żyje 44-letni Polak. Oto co mówi policja
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przymrozki nie przeszkodziły. Polskiego miodu jest więcej
Wiosna wskazywała, że będziemy musieli się zgłosić o pomoc do rządu. Nawet rzepaki na Opolszczyźnie czy na Dolnym Śląsku wymarzły, to samo spotkało akacje czy mniszek. W województwie lubuskim 20 procent pąków zostało zniszczonych przez mrozy. Potem gradobicia zniszczyły kwitnącą akację - mówi w rozmowie z o2.pl Tadeusz Sabat, prezydent Polskiego Związku Pszczelarskiego.
Mimo pogodowych zawirowań prezydent PZP twierdzi, że sytuacja polskich pszczelarzy jest całkiem dobra.
Ogólnie rzecz biorąc zbiory z rzepaku są nawet powyżej średniej z poprzednich lat. Bardzo ładnie nektarowała gryka, teraz świetnie nektaruje wrzos. Myślę, że ten rok będzie ciut lepszy niż średnia z ostatnich 10 lat. Nie można narzekać, mimo kapryśnej wiosny - podkreśla prezydent Sabat.
Czytaj także: ZUS nie daje się nabrać. Puka do drzwi Polaków
Jego zdaniem z podsumowaniami należy jednak zaczekać jeszcze około trzy tygodnie. Prezydent PZP przypomina, że pszczelarze dokonują zbioru miodu stopniowo w zależności od tego, kiedy kwitnie dana roślina. Często przenoszą się z pasiekami w miarę swoich możliwości i dostępności terenu.
Pszczelarze są w tym roku zadowoleni. Jeżdżą tam, gdzie jest miejsce, w uzgodnieniu z leśnikami. Na przykład w Bieszczady. Muszą tylko przebywać w miejscu, gdzie nie ma niedźwiedzi lub żubrów - dodaje Sabat.
Za około dwa tygodnie ma nastąpić zbiór i wirowanie miodu wrzosowego. Prezydent Sabat ocenia, że jedna rodzina pszczela może dać średnio ponad 20 kg miodu.
Zobacz także: Siostra R. Kennedy’ego: "Jestem oburzona i zniesmaczona"
Pszczelarze zadowoleni. "Więcej miodu niż w zeszłym roku"
Pani Ewa prowadzi wraz z mężem gospodarstwo pasieczne w miejscowości Gródek nad Dunajcem. Przyznaje, że w tym roku pszczoły pracują na wysokich obrotach.
Miodu w tym roku jest więcej niż w poprzednich latach. Przymrozki nie wyrządziły nam żadnej krzywdy. Pojawiały się w niektórych regionach Polski. Na zachodzie faktycznie bardziej pomroziło. U nas w końcu pojawił się spadź, więc te wyniki są fajne. Jesteśmy bardzo zadowoleni - mówi pani Ewa w rozmowie z o2.pl.
Zauważa, że pogoda ma bardzo duży wpływ na miodobranie. Wczesne przymrozki mrożą rośliny - rzepak, lipę, akację. To z ich nektaru pszczoły produkują złocisty płyn.
Na pewno pogoda ma znaczenie. Nie może być też za gorąco, gdyż słońce przypala kwiaty, wysusza nektar, więc zawsze zbiory miodu są powiązane z pogodą. W tym roku jest naprawdę fajnie, choć w poprzednich latach bywało kiepsko. W każdym regionie Polski jest jednak inaczej. Jak pogoda jest kiepska, to nic nie zrobimy - podsumowuje.
Tadeusz Sabat dodaje, że są także inne czynniki, jakie decydują o powodzeniu gospodarstwa. Pierwszy to pszczelarz - ze swoim doświadczeniem i wiedzą. Kluczowe są także pszczoły, ich rasa, linia, zdrowie. Zwraca też uwagę na politykę - nie tylko rządową względem pszczelarzy, ale także poszczególnych firm zajmujących się produkcją miodu.