Andrzej Duda po spotkaniu z premier Nowej Zelandii Jacindą Ardern, wziął udział w konferencji prasowej. Chciał podziękować, ale coś poszło nie tak.
Prezydent Polski w swoim przemówieniu nawiązał do czasów II wojny światowej, kiedy Nowa Zelandia przyjęła polskie dzieci. W tych słowach nie byłoby nic złego, gdyby nie pomylił narodów.
- Przyjechałem też po to, żeby za to podziękować. Podziękować społeczeństwu irlandzkiemu, podziękować władzom irlandzkim. Złożyłem dzisiaj podziękowania na ręce pani premier za właśnie ten wielki akt człowieczeństwa i tę wspaniałą postawę, że ci mali Polacy zostali tutaj przyjęci, znaleźli nowy dom, znaleźli opiekę - mówił Duda.
Na Twitterze pojawiło się mnóstwo komentarzy, w tym polityków i dziennikarzy.
W ramach wizyty w Nowej Zelandii wcześniej Duda został przyjęty przez gubernator generalną tego kraju Patsy Reddy. Zadeklarował, że "w Polsce nie ma żadnych działań antyimigranckich".
- My po prostu nie zgadzamy się na to, żeby przymusowo przywożono do nas ludzi i to jest wszystko. Mylna jest próba kojarzenia sytuacji Polaków, którzy przyjechali do Nowej Zelandii z uchodźcami czy imigrantami, którzy obecnie przyjeżdżają do Europy - tłumaczył.
To chyba nie najlepszy czas dla prezydenta. Jak donosi "Newsweek", eskortująca głowę państwa łódź Straży Granicznej SG-213 zlekceważyła obowiązujące na Martwej Wiśle w Gdańsku przepisy. I są tego skutki. Uszkodziła kilka znajdujących się w pobliżu łódek. Do zdarzenia doszło 10 sierpnia około godz. 18, w okolicach Wyspy Sobieszewskiej. Wtedy Duda zmierzał na zlot harcerzy.
Źródło: WP/"Newsweek"
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.