W kwietniu Polacy będą musieli "wyspowiadać się" z wielu szczegółów życia. Opowiedzą o pracy, liczbie osób w gospodarstwie, zarobkach, wykształceniu, stanie cywilnym. Rachmistrzowie dotrą nawet do bezdomnych.
Spis powszechny w Polsce. O co będą pytać rachmistrzowie?
Jakie ma Pan/Pani wykształcenie? Pracuje Pan/Pani? Gdzie? I ile zarabia? Jakie ma inne źródła utrzymania? Jak dojeżdża Pan/Pani do pracy? Ile osób mieszka w gospodarstwie domowym? I tak dalej, i tak dalej. Takie pytania usłyszą Polacy, do których dotrą rachmistrzowie, którzy będą przeprowadzać spis powszechny.
Co ważne rachmistrza, przed którym mamy się "spowiadać", tak jak księdza obowiązuje tajemnica, tyle, że nie spowiedzi, a statystyczna. GUS zaznacza, że za jej złamanie grozi nawet 5 lat więzienia.
Pandemia koronawirusa sporo namieszała nam ostatnio w życiu i dotyczy to także spisu powszechnego. Tegoroczny będzie wyglądał inaczej niż poprzednie.
Rachmistrz nie musi wejść do domu
W tym roku możliwości wzięcia udziału w spisie są cztery. Po pierwsze, możemy się spisać samemu, przez internet. 1 kwietnia uruchomiona zostanie aplikacja, w której każdy będzie mógł odpowiedzieć na pytania, bez udziału rachmistrza.
Czytaj także: Nocą kradną je z aut. Są warte duże pieniądze
Druga możliwość to infolinia, na którą będzie można zadzwonić, aby udzielić odpowiedzi na pytania. Rachmistrzowie będą też dzwonić do osób podlegających spisowi i przeprowadzać wywiady telefoniczne.
Czwarta, ostatnia możliwość, to wizyta rachmistrza w domu. Nie mamy jednak obowiązku wpuszczenia go za próg. Rachmistrza można poinformować, że wolimy wywiad telefoniczny. Jednak kiedy zadzwoni i podejmie kolejną próbę spisania, nie można mu odmówić. Bo za nieudzielenie odpowiedzi na pytania grozi wysoka kara.
RODO nie pomoże
Udział w spisie jest obowiązkowy, a za jego odmowę można zostać ukaranym grzywną do 5 tys. złotych.
Przepisy o ochronie danych osobowych w tym przypadku nie działają, bo podstawą przetwarzania danych osobowych jest ustawa o spisie powszechnym i to na jej podstawie będą pracować rachmistrzowie.
Nie jest tak, że europejskie przepisy uniemożliwiły państwowym instytucjom zbieranie i przetwarzanie danych obywateli. W tym wypadku tłumaczenie, że "mamy RODO i nie odpowiem" w niczym nie pomoże. Wręcz przeciwnie, zobowiązani do udzielenia odpowiedzi muszą to zrobić - mówił w rozmowie z money.pl Tomasz Palak, radca prawny z kancelarii Profit Plus.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.