Sisouphanh "Joy" Milan i Kack Keomanivong są siostrami, a zarazem właścicielkami malutkiego baru z taco w stanie Illinois, 30 minut drogi od Chicago. Ich interes od dłuższego czasu nie miał się najlepiej. 10 klientów dziennie to był maks, na co mogły liczyć. Córka Joy, Isabel, weszła na konto restauracji na TikToku. Zamieściła na nim filmik, na którym widać jej mamę jak siedzi w oczekiwaniu, że ktoś wejdzie do ich baru. Autorka nagrania wyznała, że ten widok łamie jej serce.
Chciałabym móc jej dać klientów na Boże Narodzenie - podpisała Isabel.
Użytkowników TikToka nie trzeba było prosić dwa razy. Film w niecały tydzień został wyświetlony niemal 40 mln razy. Ludzie z całego Illinois ruszyli, aby odwiedzić lokal Isabel i jej mamy. Ci, którzy nie mieli blisko, udostępniali u siebie filmik, żeby dotarł on do kolejnych odbiorców.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo...
Popularność przerosła ich najśmielsze oczekiwania
Isabel przyznała, że wciąż oswaja się z szokiem, jakiego doznała. Do niedawna każdego dnia miały mniej, jak 10 klientów. Teraz jest ich przynajmniej...tysiąc. Dzień po opublikowaniu filmu, który okazał się viralem, Joy musiała i jej siostra Kack musiały zatrudnić całą rodzinę, aby obsłużyć gigantyczną liczbę klientów restauracji.
Następnego dnia Jordyn, kuzynka Isabel i zarazem córka Kack, opublikowała wideo na swoim koncie osobistym, na którym widać jak matka i ciocia płaczą, gdy liczą gotówkę w kasie.
To pierwszy raz od otwarcia, kiedy były w stanie wypłacić sobie pensję – napisała.
Czytaj także: Zaoferowała pracę. Takiego odzewu się nie spodziewała
Chciałabym podziękować wszystkim, którzy odwiedzili naszą restaurację w ostatnim tygodniu. Jesteśmy zdumieni siłą TikToka i nigdy nie byliśmy szczęśliwsi - powiedziała Isabel w ostatnim nagraniu jaki opublikowano na koncie restauracji.
Córka właścicielki zapowiedziała też, że w sobotę zorganizują relację live, na której będzie można zobaczyć jak robią w restauracji miejsce dla Świętego Mikołaja, gorącej czekolady i conchas (słodkie meksykańskie bułeczki, przyp.red.) z lokalnej piekarni.
Plany na przyszłość
Od kilku dni klienci dosłownie oblegali budynek. Długa kolejka zawijała się kilkukrotnie. Niektórzy mieli nawet problemy z parkowaniem, gdyż lokal nie był przygotowany na taką falę zainteresowania. W restauracji zaplanowano zmiany - lokal ma zostać nieco przeorganizowany, aby jego właścicielki miały więcej miejsca do pracy. W pomoc im włączyły się już nie tylko ich córki, ale także synowie a także mąż i brat Joy.
Nasza przestrzeń to obecnie tylko miejsce na wynos, więc bylibyśmy wdzięczni za otwarcie większej lokalizacji, która miałaby jadalnię, toaletę i dedykowaną przestrzeń do promowania lokalnych artystów i firm! - zdradziła Jordyn.
Jest tak dobrze, że właścicielki zdecydowały się na zatrudnienie kogoś z zewnątrz do pomocy. A ci, którzy zjedli już w Taco-Bout-Joy zapewniają, że odwiedzą to miejsce jeszcze nie raz.
Czytaj także: Polka grała jak z nut. To, co dziś robi, odbiera mowę
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.