O tym, że wszystko wokół drożeje, wiadomo nie od dziś. Inflacja jest widoczna niemal w każdym aspekcie życia. Mocno doświadczają jej też osoby, które podróżują po Polsce.
Zima to czas, kiedy wielu ludzi wybiera się do Zakopanego. W ostatnich tygodniach szczególnie chętnie jeżdżą tam całe rodziny z dziećmi. Uczniowie mają bowiem ferie szkolne.
Okazuje się, że wizyta w tej zimowej stolicy Małopolski może mocno uderzyć po kieszeni. Przekonał się o tym pewien mężczyzna. Załamany, aż zgłosił się do lokalnego portalu 24tp.pl. Podzielił się swoją niecodzienną historią. Chciał przestrzec innych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zamówił taxi w Zakopanem. Gdy dostał rachunek, złapał za telefon
Turysta zamierzał dostać się wygodnie i szybko z centrum Zakopanego na parking na Polanie Palenica przed Morskimi Okiem. Odcinek ten wynosi 23 kilometry.
Wziął więc pierwszą lepszą taksówkę. Wcześniej jednak nie uzgodnił z kierowcą, ile będzie kosztował jego kurs. Gdy przyszło za niego zapłacić, na chwilę aż zaniemówił z wrażenia. Otrzymał bowiem kolosalny rachunek na... 361 zł!
Złapał za telefon i zrobił zdjęcie paragonu. Potem posłał go dziennikarzom 24tp.pl. - Taksówkarz stwierdził, że musi przecież jeszcze wrócić i dodał coś o kosztach mechanika. To jakieś żarty. Pytałem później w Zakopanem innych taksówkarzy, ile kosztuje taki kurs. Usłyszałem, że ceny zaczynają się od 160 złotych, a maksimum to 200 zł - relacjonował dla "Tygodnika Podhalańskiego".
Reporterzy 24tp.pl porozmawiali ze wspomnianym kierowcą, który naliczył horrendalną opłatę. Podkreślał on, że nie czuje się absolutnie winny, a od wszystkich kursów płaci duże podatki. Dodawał też, że jego cennik jest widoczny dla klienta.
Natomiast inny z taksówkarzy, do jakiego dotarli dziennikarze 24tp.pl, wskazywał na nieuczciwe osoby w tym zawodzie. Radził, by zawsze brać taksówki w oficjalnych firmach.
Niestety, pojawiają się takie "czarne owce", które dyktują kosmiczne ceny. (...) Poza tym często są to auta bez cennika, numerów, które mają podkręcone taksomierze. Gdy przyjeżdżają kontrolerzy z Inspekcji Transportu Drogowego, takie osoby znikają - wyjaśniał anonimowo dla 24tp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.