Krakowski rynek jest bardzo chętnie odwiedzany zarówno przez Polaków, jak i zagranicznych turystów. I nic w tym dziwnego. Jest to absolutnie przepiękne miejsce.
Nie brakuje tam przeróżnych restauracji i kawiarni. Właśnie taki lokal odwiedziły dziennikarki "Faktu". Jedna z nich zdecydowała się na dość proste zamówienie. Poprosiła o szarlotkę na ciepło z jedną gałką lodów waniliowych oraz popularny koktajl z sokiem pomarańczowym "Mimosa".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Za te dwie pozycje zapłaciła blisko 100 zł! Cena samej szarlotki to ponad 45 zł.
Choć ciasto było smaczne, nie wyróżniało się niczym szczególnym -dowiadujemy się z materiału "Faktu".
W sumie dziennikarka musiała pogodzić się z wydatkiem rzędu 96,90 zł. Koktajl kosztował 38 zł, a szarlotka dokładnie 45,90. Do tego doliczony został serwis na poziomie 13 zł.
Kraków. Napiwek doliczony z automatu. I ten dopisek!
Napiwek od razu pojawił się na paragonie dziennikarki. Na dole rachunku znalazł się jednak krótki dopisek, który z pewnością momentalnie przykuł jej uwagę.
Dodany napiwek w wysokości 15 proc. ma charakter dobrowolny. Jeżeli nie jesteście państwo zadowoleni z obsługi, prosimy o jego niepłacenie - zaznaczono.
Dziennikarki nie zrezygnowały z opłacenia napiwku.
Nie zrezygnowałyśmy z opłacenia serwisu, choć czas oczekiwania na zamówienie, przy właściwie pustym ogródku, pozostawiał wiele do życzenia. Na deser i przystawkę czekałyśmy około 30 min - przekazały.
Druga z pań zamówiła taki sam koktajl, a także wątróbkę drobiową za 49,90 zł. Całość kosztowała 101,90 zł.