O podwyżkach cen prądu aż huczy. Warszawa też nie miała złudzeń, że zapłaci więcej. Skala jednak zaskoczyła. Jak zdradziła "Gazecie Wyborczej" Monika Beuth-Lutyk, rzeczniczka ratusza, najtańsza oferta opiewa na 571 zł/MWh, podczas gdy obecnie to 356 zł/MWh. Spodziewano się, że kwota aż tak dotkliwa nie będzie.
Taką nową cenę prądu przyjdzie zapłacić blisko 800 podmiotom. Są to: szkoły, przedszkola, urzędy, szpitale, Tramwaje Warszawskie, biblioteki i wiele, wiele innych. To dla nich hurtowo kupowany jest prąd w ramach Warszawskiej Grupy Zakupowej, wcześniej organizowany jest przetarg.
Podwyżka zwala z nóg
Na prąd trzeba będzie wyłożyć dodatkowo 80 mln zł. Jak mówiła "Wyborczej" rzeczniczka ratusza, dziś umowa opiewa na 123,4 mln zł rocznie. Według nowej propozycji będzie to 203,9 mln zł.
Miasto już miało wysłać do podmiotów zrzeszonych w WGZ apel o analizę budżetów, by znalazły się w nich środki na wyższe rachunki za prąd.
O ile wzrosną ceny dla Kowalskiego?
W tej chwili można je jedynie szacować, bo zależą od wielu czynników, a ostateczny kształt podwyżek będzie znamy po decyzji URE dotyczącej zaproponowanych przez firmy energetyczne nowych taryf. - Jeżeli trend z ostatnich dwóch lat się utrzyma, to w przyszłym roku statystyczny Kowalski zapłaci za prąd o 169 zł więcej - uważa Katarzyna Kołodziejska z Rachuneo.pl.
Rząd szykuje już kampanię edukacyjną, która ma oswoić Polaków z drogim prądem i zminimalizować skutki podwyżek.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.