Ministranci mają za zadanie wspierać celebracje liturgiczne. W większości przypadków są to dzieci i młodzież, ale bywają również dorośli pełniący tę funkcję. To istotna rola, bowiem bez ich obecności odprawienie mszy św. jest mocno utrudnione.
Ministranci pomagają bowiem w przygotowaniu ołtarza jeszcze przed mszą. Ponadto pomagają księżom w poszczególnych elementach liturgii, a w wielu parafiach są także odpowiedzialni za czytanie Słowa Bożego.
Ministranci mają małe możliwości zarobku
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niemal zawsze czynności te wykonywane są nieodpłatnie. Ministranci nie otrzymują wynagrodzenia za swoją pracę. Co więcej, ta kwestia nie jest w żaden sposób regulowana przez prawo kanoniczne. Niektórzy jednak szukają dodatkowych możliwości zarobku.
Część ministrantów wykorzystuje kolędy do zbierania datków. W przeszłości mogli liczyć na 2-5 złotych z jednego domu, a teraz kwoty te sięgają nawet 10-20 złotych od rodziny. Oczywiście ta sytuacja ma miejsce, jeżeli ministranci biorą udział w wizycie duszpasterskiej.
Gromadzone pieniądze nie zawsze trafiają do ministrantów bezpośrednio. Czasem zbierają je na tzw. fundusz, z którego finansowane są różne atrakcje, jak ogniska, obozy sportowe czy wspólne wyjścia do kina. Nierzadko z tych środków opłacano także stroje liturgiczne.
Wszystko, co zbieramy jest naszym wspólnym majątkiem. Razem z księdzem dzielimy te pieniądze na wyjazdy, kupujemy sprzęt sportowy itd. Nie bierzemy pieniędzy do kieszeni – mówi Szymon z Inowrocławia, ministrant od roku.
Nie we wszystkich parafiach ministranci uczestniczą w kolędzie. W części przypadków rolę pomocnika przejmuje kościelny, co często wiąże się z niemałym zarobkiem. Chodzi tutaj głównie o sprzedaż opłatków.
Ja generalnie nie chodziłem po kolędzie, u nas w parafii nie było takiego zwyczaju. U nas kasę zgarniał kościelny, który chodził przed księdzem i zapowiadał wizytę. Oni zarabiają dobre pieniądze. Na opłatkach potrafili przygarnąć kilka tysięcy złotych. Kolęda też nie była biedna – wspomina Adam z jednej ze śląskich parafii, były ministrant.
Rozmówca naszej redakcji ujawnił, że w niektórych sąsiadujących parafiach ministranci rzeczywiście zbierali środki, ale nie zatrzymywali ich dla siebie. Wszystko trafiało na wspomniany już wcześniej specjalny fundusz.
Całość szła na specjalny fundusz ministrancki, z którego opłacano wyjazdy, ubiory, jakieś wigilie i inne spotkania – wyjaśnia były ministrant.
Jednak nie wszyscy ministranci postępują w ten sposób. Część próbowała zarabiać na boku na swojej działalności. To oczywiście rozwiązanie, które odbywało się bez zgody duchownych.
Na kolędach mnie nie było. Nie wzięli mnie. Interes robili na tym dobry. Przycinałem z kolei na gazetkach. Sprzedawałem z 5 takich czasopism i brałem 10 złotych do kieszeni od mszy. Małe pieniądze, ale zawsze coś. Wszyscy tak robiliśmy, ksiądz nie miał pojęcia – opowiada Bartek z Bydgoszczy, który zakończył swoją posługę rok temu.
Czytaj także: Ksiądz nie owija w bawełnę. Tyle dostają od wiernych
Wytyczne w kwestii ministrantów? Ksiądz tłumaczy
Aby wyjaśnić kwestię "zarobków" ministrantów, porozmawialiśmy z księdzem Pawłem Borowskim, rzecznikiem Diecezji Toruńskiej. Jak się okazuje, w każdej parafii kierują się innymi zasadami. W tej kwestii panuje pełna dowolność, zależna od podejścia księdza.
Zacznę od tego, że parafie rozwiązują to różnie. Służba ministrantów to wolontariat. Tak naprawdę jedynie chodząc po kolędzie, mogą zbierać środki. Te są np. przeznaczane do ich kieszeni lub na tzw. fundusz ministrancki – tłumaczy ks. Borowski.
Rzecznik dodaje, że fundusz ministrancki umożliwia finansowanie prezentów, wspieranie wyjazdów czy organizację wspólnych ognisk. A to z roku na rok coraz większe koszty.
Pragnę jednak zaznaczyć, że nie są to zbyt wielkie pieniądze. Parafia często dofinansowuje takie imprezy czy integracje w ramach podziękowań za ich trud. Podkreślę jednak raz jeszcze, że ministranci nie dostają pieniędzy za posługę - przypomina ks. Borowski w rozmowie z o2.pl.
Duchowny zaznacza, że nie ma centralnych wytycznych dotyczących funduszu ministranckiego. – Każda parafia ma dowolność względem funduszu, nie ma wytycznych odgórnych – mówi ks. Paweł Borowski. Z tego powodu sytuacja ministrantów zależy głównie od zaangażowania wikariuszy, którzy zwyczajowo sprawują pieczę nad tą grupą.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.