Klienci marketów zastanawiają się, skąd wynika wysoka cena ziemniaków, mimo tego, że trwają zbiory tych warzyw.
Czy to skutek suszy czy kolejna zmowa cenowa? - pyta czytelnik Gazety Pomorskiej.
Rolnicy podkreślają, że ziemniaki sprzedawane w sklepach są droższe niż te, które oferują gospodarze na giełdach spożywczych czy na rynkach. Różnica jest diametralna. Za kilogram tego rodzaju warzyw w markecie trzeba zapłacić nawet 4 złote za kilogram.
Hodowcy oferują ten sam produkt (często wyższej jakości) za 1,50 zł lub 1,60 zł. Z kolei na targowiskach za kilogram ziemniaków np. w kujawsko-pomorskim nie zapłacimy więcej niż 3 złote.
Zbiory są naprawdę udane. Większość rozmówców Gazety Pomorskiej wskazuje, że w tym roku ziemniaków nie zabraknie.
U mnie zbiory były lepsze niż w zeszłym roku. U mnie cena za kilogram to 1,60 zł - powiedział pan Waldemar, rolnik z Sienna w powiecie bydgoskim.
Zmowa cenowa? Nie! To zarobki pośredników
Różnica cen wynika z marży narzuconej przez pośredników. Ta jest ogromna i dotyczy nie tylko ziemniaków, ale też m.in. mięsa.
Mimo wysokich stawek, konsumenci (niekiedy nieświadomi różnicy) kupują w marketach, znacznie przepłacając za ziemniaki. To może doprowadzić do załamania na rynku.
Okazuje się, że coraz więcej producentów zastanawia się nad sensem uprawy ziemniaków jadalnych. Dużo bardziej opłaca się sadzenie tzw. ziemniaka przemysłowego, uprawianego m.in. na skrobię.
Częściowo sadzę ziemniaka przemysłowego. Na nim się mniej traci. Ładuje się go od razu na ciężarówki, a ceny w porównaniu z jadalnym są niezłe. Ziemniaka jadalnego na rynku ubywa - mówi pan Bartosz, właściciel gospodarstwa rolnego w powiecie grudziądzkim.
Do tego dochodzi malejący popyt na ziemniaki przez mity o ich kaloryczności. Sytuacja może doprowadzić do dużego załamania na rynku, a w konsekwencji - braku ziemniaków.