Ponad rok temu spółka Volvo Buses poinformowała, że zamknie swoją fabrykę autobusów we Wrocławiu. Po decyzji o likwidacji zakładu, pracę straciło 1,5 tys. osób.
Anna Westerberg, prezes Volvo Buses wyjaśniła wówczas, że działalność firmy w Europie "od lat przynosi straty". – Dzięki nowemu modelowi biznesowemu, który już dzisiaj z powodzeniem stosujemy na wielu rynkach, poprawimy rentowność i zapewnimy naszej firmie długoterminową konkurencyjność – mówiła Westerberg, cytowana przez "Gazetę Wyborczą".
Poprzedni właściciel zapewniał, że część zwolnionych pracowników otrzyma zatrudnienie w nowej firmie, która przejmie zakłady przy ul. Mydlanej we Wrocławiu. Wiemy już, że budynki przy ul. Mydlanej przejęła szwedzka firma Aira, należąca do Vargas Holding.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mają zatrudnić nawet 2 tys. osób
Pod koniec czerwca w miejscu, w którym jeszcze niedawno produkowano autobusy, działalność rozpoczął zakład produkujący pompy ciepła do domów. Zgodnie z zapowiedziami, szwedzka firma zatrudniła część pracowników zwolnionych z Volvo Buses.
Na razie Aira zatrudniła 200 osób, ale docelowo liczba pracowników ma się zwiększyć do dwóch tysięcy. Może to jednak potrwać około 10 lat. Szwedzki holding chce zainwestować w rozwój zakładu ponad 1,2 mld zł. Polski rząd przyznał Airze 65 mln zł dotacji na założenie oddziału we Wrocławiu.
Dyrektor generalny Aira Group Martin Lewerth przypomniał, że "obecnie 130 mln kotłów na paliwa kopalne nadal ogrzewa domy w całej Europie". - "To rynek o ogromnym potencjale. Ale to także szansa na ograniczenie emisji dwutlenku węgla i obniżenie rachunków klientów. Nasza polska fabryka ma kluczowe znaczenie dla tej transformacji" – powiedział dyrektor.
Czytaj także: Wysłał 100 CV. Przez rok nie znalazł pracy w Polsce