Tematem poniedziałkowego wydania programu Grzegorza Jankowskiego były tzw. paszporty covidowe. O zasadności i korzyściach płynących z tego rozwiązania (m.in. ułatwienia w podróżowaniu, możliwość korzystania z niedostępnych dziś usług) rozmawiały Anna Maria Sierakowska z PiS i Renata Acosta – polska publicystka, która mieszka na co dzień w Hiszpanii. Na Twitterze śledzi ją przeszło 11 tys. internautów. Acosta przekonywała, że wprowadzenie takiego certyfikatu to słuszny krok na drodze do powrotu do normalności.
Czytaj także: Dramat syna Krawczyka. Wypłynęły przykre szczegóły
Posłanka Prawa i Sprawiedliwości widzi jednak w unijnym dokumencie przede wszystkim zagrożenie dla podstawowych wolności obywatelskich. Szczególny niepokój posłanki wzbudza ryzyko inwigilacji.
Służby będą dokładnie widziały: kto, gdzie, kiedy poszedł, z kim się spotkał- przekonywała zatroskana Sierakowska.
Akurat ten argument dość szybko obaliła komentatorka. Jak słusznie zauważyła, już dziś podstawowym narzędziem inwigilacji jest po prostu smartfon.
Myślę, że w czasach, kiedy posługujemy się telefonami komórkowymi i aplikacjami internetowymi, mówienie, że paszporty sanitarne będą nas inwigilować, jest co najmniej śmieszne - stwierdziła mieszkająca w Hiszpanii dziennikarka.
Nie zgodziła się też z obawami przeciwników szczepień, że taki paszport będzie ich dyskryminował. Przypomniała, że według założeń autorów projektu, taki certyfikat będzie dostępny także dla ozdrowieńców czy osób z negatywnym wynikiem testu PCR.
Posłanka Sierakowska pozostała jednak nieprzejednana. Po raz kolejny przestrzegała przed odebraniem "wolności obywatelskich", odrzuciła też pomysł robienia testów ważnych tylko przez kilkanaście godzin. Czując jednak, że kończą jej się racjonalne argumenty, przystąpiła do personalnego ataku na Renatę Acostę.
Ja wiem, że pani redaktor może nie przeszkadzać taki zamordystyczny system. Pani pracowała dla Jerzego Urbana, dla 'Tygodnika NIE" i system wolnościowy nie jest pani bliski - wypaliła Anna Maria Sierakowska.
Publicystka zarzuciła posłance kłamstwo, tłumacząc, że nie pracowała dla wspomnionego tygodnika.
Te informacje nie są w żaden sposób potwierdzone. Są internetowym fejkiem przesyłanym wielokrotnie w wyniku żartu wiele lat temu. Zwyczajnie pani kłamie. Jest to informacja nieprawdziwa, nie sprawdziła jej pani - odpowiedziała Renata Acosta.
Gorąca dyskusja między paniami znalazła swój dalszy ciąg w sieci. Acosta napisała na Twitterze, że nie była na stałe związana z redakcją pisma Urbana. Na początku lat 90. opublikowała jednak na łamach "NIE" kilka swoich tekstów.
Nigdy nie pracowałam w tygodniku NIE. Natomiast, owszem, opublikowałam tam parę tekstów o przestępstwach III RP, których w latach 90. żaden inny tytuł nie miał odwagi opublikować - czytamy w jednym z jej wpisów.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.