Gdy tylko dziennikarka przywitała widzów "Gościa poranka" w TVP Info, jej gość wydawał się niechętny do rozmowy. Justyna Dobrosz-Oracz w środowym wydaniu programu od razu zapytała Leszka Millera, dlaczego tak wzdycha.
Polityk odpowiedział w dwuznaczny sposób. - No bo jak panią widzę, to przypominają mi się różne czasy... Dziennikarka nie dała mu dokończyć zdania i od razu przeszła do rzeczy, pytając byłego premiera, czemu jeszcze nie zapisał się do Platformy Obywatelskiej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nietypowe rozpoczęcie programu stało się jednak sensacją internetu. Zwłaszcza na portalu X pojawiły się plotki i domysły na temat relacji Millera i Dobrosz-Oracz. Dziennikarka TVP Info w rozmowie z Wirtualną Polską postanowiła wyjaśnić kłopotliwą sytuację.
- Zaskoczyły mnie te westchnienia. Naprawdę pomyślałam, że premierowi coś mogło się stać. Tym bardziej że wcześniej, jeszcze przed wejściem na antenę rozmawialiśmy spokojnie, był w świetnym humorze i dobrej formie - skomentowała Justyna Dobrosz-Oracz.
Dziennikarka TVP Info tłumaczy się z relacji z Millerem
Dodała, że jej 20-letnia relacja z Leszkiem Millerem ma charakter czysto zawodowy. Nie da się jednak ukryć, że dziennikarka cieszy się sympatią polityka, mimo że nieraz była autorką niesprzyjających mu materiałów.
- Była też słynna sprawa z kreacją jego żony - na spotkaniu z cesarzową Japonii ubrała sukienkę z napisami "cute" i "sexy". Napisałam o tym jako pierwsza, zrobiło się spore zamieszanie, a następnego dnia Miller zadzwonił do mnie i powiedział: "nie rozwiodę się z żoną". To było jedno z tych jego powiedzonek - wspomina Dobrosz-Oracz w rozmowie z WP Teleshow.
Czytaj również: TV Republika szaleje z cennikiem. Tak drogo jeszcze nie było
Prowadząca "Gościa Poranka" w TVP Info wyjaśniła, dlaczego tym razem nie dała Leszkowi Millerowi dokończyć zdania na antenie. Twierdzi, że nie chciała, by polityk rzucił czymś, co zabierze im czas antenowy poświęcony na istotne tematy.
- Nie chciałam też, zwłaszcza znając jego talent do mocnych, czasem bardzo filuternych, powiedzonek, żeby rozmowa zabrnęła w ślepą uliczkę. Wiedziałam, że mam tylko 15 minut na antenie, kilka ważnych pytań do zadania i trudnych spraw do omówienia. Nie chciałam tracić czasu - tłumaczy się.
Jak dotąd Leszek Miller nie odniósł się ani do komentarza dziennikarki, ani do uwag internautów. Zdaje się, że nie zamierza poświęcać więcej czasu na nieznaczącą wpadkę w telewizji.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.