Na politycznym ringu walczą ze sobą już nie tylko partie, ale i telewizyjne redakcje. Mimo iż widzowie zdążyli się przyzwyczaić do wzajemnych przytyków, jakie od dawna serwują sobie "Fakty" i "Wiadomości", na końcówce kampanii nie ma już miejsca na subtelności.
Redakcje dwóch największych programów informacyjnych coraz mocniej zarzucają sobie kłamstwa i manipulacje, a sytuacja zaostrzyła się do tego stopnia, że we wtorkowych wydaniach widzieliśmy zarówno ciosy, jak i błyskawiczne riposty.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Fakty" TVN wytknęły "Wiadomościom" jawne kłamstwo w temacie imigrantów, prezentując urywki ostatniego wydania programu TVP, w którym użyto archiwalnych zdjęć z przejścia granicznego między Słowenią a Austrią.
- Premier mówi o kontrolach na granicy ze Słowacją. Telewizja rządowa pokazuje zdjęcia przejścia granicznego ze Słowacją i uwaga - te ujęcia montowane są ze zdjęciami tłumu imigrantów, ale z innego miejsca i innego czasu - mówił Knapik, wytykając kłamstwo TVP Info.
- To przejście graniczne Sladki Vrh między Słowenią a Austrią, a zdjęcia są archiwalne. Tych tłumów nie ma na granicy z Polską. Ale wygląda, jakby były - tłumaczył reporter "Faktów", który kilkanaście minut później doczekał się riposty na antenie TVP.
"Wiadomości" szybko odbiły piłeczkę, zarzucając "Faktom" manipulację w materiale o aferze wizowej. Konkretnie chodziło o kłamliwie - zdaniem TVP - prztłumaczenie wypowiedzi lokalnego dziennikarza.
Jak wyjaśniał pracownik "Wiadomości", wystarczyło pięć minut, by sprawdzić ugandyjskiego dziennikarza, który jednocześnie jest pracownikiem biura prasowego prezydenta Ugandy. Tego samego, który "zasłynął wprowadzeniem kary śmierci za homoseksualizm i jest bliskim kolegą Putina" - podkreślano w TVP.
Czytaj także: Mieli mu zrobić kolonoskopię. Pacjent nie żyje
Następnie pokazano fragment "Faktów" z wypowiedzią ugandyjskiego dziennikarza, który miał powiedzieć, że "ludzie płacą tysiące euro, by dostać pozwolenie na pracę. To pozwolenie wrzuca się do systemu konsularnego. Po zweryfikowaniu można się ubiegać o spotkanie w ambasadzie".
Pracownik "Wiadomości" podsumował to krótko:
- Funkcjonariusz Tracz najwyraźniej uważa swoich widzów za idiotów, bo jego rozmówca mówi po angielsku i mówi zupełnie co innego - powiedział reporter "Wiadomości", pokazując widzom transkrypcję oryginalnej wypowiedzi po angielsku i właściwe polskie tłumaczenie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.