Jonas Kahnwald (Louis Hofmann) szuka sposobu, by wydostać się z apokaliptycznej przyszłości. Jej upiorna, ale też tchnąca złowrogim urokiem wizja to jedna z najmocniejszych stron nowego sezonu. Co zachęcające, odpowiedzi na niektóre z pytań widzów uwięziony w koszmarze bohater znajduje już w pierwszych odcinkach. Pytanie, czy nie wolelibyśmy jednak ich nie poznać.
Jeśli czegoś można pogratulować twórcom, to tego, że udało im się zerwać łatkę „Stranger Things dla dorosłych”, która po pierwszym sezonie przylgnęła do serialu. „Dark” opowiadający o małej społeczności zagubionych, przeżywających osobiste tragedie, samotnych ludzi budzi raczej skojarzenia z „Twin Peaks”. Zwłaszcza że, tak samo jak w serialu Lyncha, do miasteczka musi przyjechać ktoś z zewnątrz, kto, będąc wolnym od sieci powiązań, jako jedyny ma szansę rozwiązać zagadkę.
Baran bo Odar i Jantje Friese nie łapią też widza w pułapkę sentymentu. Przeszłość jest w ich serialu raczej źródłem całego zła trzymanym w mrocznej jaskini, poza biegiem zdarzeń, a jednak determinującym każdy krok bohaterów. Przeszłość to nadbagaż, którego trzeba się pozbyć. Trudno oprzeć się wrażeniu, że to bardzo niemiecki temat.
Jak każda historia o podróżach w czasie, „Dark” nie uniknął mniejszych i większych fabularnych dziur. Najbardziej irytująca jest chyba absurdalna niekompetencja Ulricha Nielsena (Oliver Masucci), który nie może dociec prawdy, mimo że jest policjantem mającym wgląd w akta analogicznych spraw z 2019 i 1986 roku. Można by to jednak usprawiedliwić specyficzną postawą niemal wszystkich mieszkańców Winden, którzy nie panikują po zaginięciu dzieci, nie reagują na zdrady, nie próbują za wszelką cenę poznać niewyjaśnionych sekretów, a zamiast tego odwracają wzrok i wybierają ciemność.
Przeczytaj też:
- TVP i Netflix rozpoczną współpracę? Trwają negocjacje dotyczące umów
- Film Sekielskiego o księżach? Nie obejrzę go. Nigdy [OPINIA]
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl