W badaniu przeprowadzonym za pośrednictwem gazety "Los Angeles Times" aż 62 proc. ankietowanych podało, że głównym powodem ich rezygnacji z subskrypcji było zakończenie emisji ulubionego serialu lub programu. Okazało się też, że tylko 20 proc. przestało oglądać konkretny serial po pierwszym sezonie, a większość ankietowanych śledzi losy ulubionych bohaterów do samego końca.
Nie jest to jedyny ciekawy wynik badania. W Stanach Zjednoczonych rotacja użytkowników na rynku platform streamingowych jest bardzo duża. 46 proc. ankietowanych na przestrzeni ostatniego miesiąca zakończyło subskrybować co najmniej jedną usługę VOD. Większość z nich w tym samym czasie wykupiła nowy abonament lub odnowiła stary na innej platformie streamingowej.
Już od jakiegoś czasu wskazywano na to, że to właśnie produkcje, które przywiązują widzów na miesiące i lata są najbardziej pożądanymi treściami dla platform streamingowych. Wie coś o tym takie HBO, które po "Grze o tron" straciło w 2020 r. ponad połowę widzów w wieku 18-49 lat.
Czytaj także: Jest na ustach wszystkich. "Gigantyczny antysukces" najpopularniejszego polskiego filmu
Owszem, ostatnio WarnerMedia pochwaliło się, że po premierze "Wonder Woman 1984" liczba subskrybentów podwoiła się z 8,6 mln do ponad 17 mln. Jednak nie podało informacji, ile osób zrezygnowało z usługi po obejrzeniu filmu.
Z kolei Netflix doskonale sobie zdaje sprawę, że musi kontynuować takie seriale jak "Bridgertonowie" czy "Wiedźmin". Nie dość, że pierwsze sezony tych produkcji biły rekordy popularności, to jeszcze istnieje spore prawdopodobieństwo, że kontynuacje tylko przyciągną kolejnych abonentów. A sporo osób odnowi swoją subskrypcję.