Sylwia Bomba jest rasową celebrytką. Popularność zapewnił jej program TTV "Googlebox", gdzie przed kamerami komentowała to, co przeciętny Polak ogląda w telewizji. Szybko stała się rozpoznawalna również w mediach społecznościowych i zaczęła bywać na "ściankach".
Choć kobieta lubi eksponować swoje wdzięki, nie zrobi wszystkiego dla urody. Zarzeka się, że jak dotąd nigdy nie zdecydowała się na operację plastyczną. Prawdopodobnie nigdy tego nie zrobi, gdyż boi się tak inwazyjnych zabiegów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jednak co i rusz koleżanki namawiają ją na wyjazd do Turcji. To właśnie tam wiele pań przechodzi popularne zabiegi np. powiększenia biustu czy pośladków czy wstawienie śnieżnobiałych licówek, zwanych już "tureckimi zębami".
- Od dwóch lat dostaję propozycje, żebym przyjechała, zrobiła, co chcę, zoperowała, co chcę, tylko żebym to pokazała. Notorycznie i systematycznie odmawiam - wyznała Bomba w rozmowie z Plotkiem.
Co stoi za takim wyborem? Celebrytka poznała historie nieudanych efektów zabiegów i operacji w Turcji. Sylwia Bomba bardziej ufa polskim specjalistom.
- Znam historie swoich koleżanek. Jedna mi powiedziała, że jak się obudziła, to stwierdziła, że lekarz chyba nie zrozumiał, co chciała. Ja się bezpieczniej czuję, jak pójdę do polskiego lekarza, powiem mu: proszę mi zrobić tak i tak - dodała.
Czytaj również: Co się stało z Tomaszewską? Jest komentarz Nowakowskiej
Jakie zabiegi dopuszcza Sylwia Bomba? Twierdzi, że nigdy nie stosowała botoksu, a jedynie stosuje różnego rodzaju stymulatory i delikatne zabiegi.
- Uważam, że generalnie panie są bardzo odważne. Zmieniają sobie twarz, wycinają różne rzeczy. Teraz to jest bardzo modne, ale my nie znamy tego efektu. Nie wiemy, jak wycinanie bryczesów będzie miało skutki za dziesięć lat. Więc ja podchodzę do tych operacji plastycznych bardzo sceptycznie - oceniła.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.