Obelgi, gwiazdorzenie i zżerająca zazdrość. Oni nie cierpieli z sobą pracować
Widzowie podejrzewali na przykład, że Patricka Swayze i Jennifer Grey połączył płomienny romans - aktorzy tymczasem nawet za sobą nie przepadali. Poznali się wcześniej na planie "Czerwonego świtu" i Grey, słysząc, że w "Dirty Dancing" jej partnerem ma być właśnie Swayze, początkowo nie chciała przyjąć roli.
Wreszcie uległa, ale współpraca nie przebiegała w przyjaznej atmosferze. Aktor narzekał, że Grey była zbyt emocjonalna, płakała, gdy ktoś ją krytykował i miała zmienne nastroje. Nierzadko też z jej winy trzeba było powtarzać ujęcia, co wykańczało Swayze nie tylko emocjonalnie, ale i fizycznie.
Charlize Theron i Tom Hardy
"Mad Max: Na drodze gniewu" okazał się prawdziwym hitem, ale Charlize Theron i Tom Hardy nie wspominali najlepiej swojej współpracy. Reżyser George Miller wyznał, że ich relacja "nie była udana".
Aktorka posunęła się jednak o krok dalej, wyznając, że nieustannie się kłócili – częściowo z powodu kiepskich warunków (film kręcono w ciężarówce na pustyni), ale przede wszystkim ze względu na trudny charakter Hardy'ego.
- Nie przepadali za sobą - mówiła później Zoe Kravitz, próbując załagodzić sytuację. - Zbyt wiele czasu spędziliśmy na pustyni. Wszyscy byli zmęczeni, tęsknili za domem. Przez 6 miesięcy widzieliśmy tylko piasek, nic dziwnego, że można było oszaleć.
Shia LaBeouf i Alec Baldwin
Shia LaBeouf słynie ze swojej nieprzewidywalności, a o jego wybrykach w Hollywood krążą już legendy.
Niektórzy są nim zachwyceni, inni, jak Alec Baldwin, nie mogą na niego nawet patrzeć. Panowie spotkali się na planie broadwayowskiej produkcji "Orphans". Według Baldwina, LaBeouf stale się nad nim pastwił, a później oskarżał starszego aktora, że "spowalnia go na próbach".
Baldwin, nie mogąc dłużej znieść tej sytuacji, poprosił wreszcie reżysera, by pozwolono mu zrezygnować. Ten jednak wolał rozwiązać tę sytuację, zwalniając LaBeoufa.
Bill Murray i Lucy Liu
Kiedy do kin weszły "Aniołki Charliego: Zawrotna szybkość", widzowie ze zdziwieniem zauważyli, że w obsadzie brak grającego Bosleya Billa Murraya. Jak się okazało, za jego nieobecność odpowiadała... Lucy Liu.
Murray, nieznoszący partactwa i amatorszczyzny, podczas kręcenia jednej ze scen w mało uprzejmy sposób skomentował grę aktorską Liu. Ta, rozwścieczona, uderzyła go w twarz. Po tym wydarzeniu Murray oznajmił, że jeśli Liu zagra w kontynuacji, on z pewnością się w niej nie pojawi - i sam znalazł za siebie zastępstwo w osobie Berniego Maca.
Kiefer Sutherland i Freddie Prinze Jr.
Kiefer Sutherland (pierwszy z lewej) nigdy nie uchodził za aktora o miłym charakterze. Chętnie imprezował i nie ukrywał swojej słabości do alkoholu. Freddie Prinze Jr. Dobrze o tym wiedział, ale przyznawał, że gdy trafił na plan "24 godzin", nawet nie przypuszczał, że ta współpraca może być aż tak trudna.
- Kiefer to najmniej profesjonalny aktor na świecie - mówił później. - Myślę, że wszyscy, którzy z nim pracowali, tak uważają.
I dodawał, że kiedy miał z Sutherlandem wspólne sceny, musiał ściągać buty, by przypadkiem nie było widać, że różnicy wzrostu.
- Następnym razem niech postawią go na jakieś skrzyni albo niech mnie nie zatrudniają - kwitował gorzko.
Charlie Sheen i Selma Blair
Sheen ma na koncie wiele mniej i bardziej poważnych grzeszków, a jego życie prywatne i kolejne wysoki dostarczały materiału na pierwsze strony niejednej plotkarskiej gazecie.
Jak twierdziła Blair, na planie serialu "Dwóch gniewnych ludzi" był nieprofesjonalny, leniwy i zupełnie nie angażował się w pracę. Kiedy poprosiła producentów, by przypilnowali aktora, który opóźniał zdjęcia i nie był w stanie zapamiętać swoich kwestii, niespodziewanie została wyrzucona z serialu.
Uważała, że odpowiedzialność za to ponosi Sheen i skierowała sprawę do sądu. W odpowiedzi Sheen wysłał jej SMS-a z obelgami, a później wyznał, że najchętniej "kopnąłby ją, by poleciała do rynsztoka".
Bruce Willis i Kevin Smith
Bruce Willis może i cieszy się sympatią widzów, ale współpracujący z aktorem filmowcy żywią do niego z pewnością odmienne uczucia. Kevin Smith (trzeci od lewej), twórca niezależny, zgodził się wyreżyserować typowaną na hit komedię "Fujary na tropie". I szybko tego pożałował.
Twierdził, że Willis był najmniej pomocnym aktorem, jakiego spotkał, a na planie zachowywał się okropnie. W dodatku wściekał się, zazdrosny o talent komediowy Tracy'ego Morgana (drugi od lewej). Nie krył też, że zależało mu wyłącznie na pieniądzach.
- Nie ma w tym nic złego, jasne, ale jeśli chcesz wziąć kasę, to wykonaj dobrze swoją pracę. A on tego nie robił - kwitował Smith.
Zniesmaczony reżyser po tym doświadczeniu bez wahania wrócił do robienia filmów niezależnych. A Willis do inkasowania kolejnych czeków.