Maciej Orłoś przez wiele lat był twarzą Telewizji Polskiej. Widzowie kojarzyli go głównie z "Teleexpressem", ale prowadził również inne programy np. "A to Polska właśnie!", "Pociąg do kultury" czy "Nie ma jak Polska". Jednak po 25 latach pracy postanowił rozstać się z publicznym nadawcą. Podczas ostatniego występu na antenie TVP nie krył żalu.
Dziś na zakończenie "Teleexpressu" nie mam dla państwa żadnej śmiesznostki. Muszę powiedzieć coś całkiem serio. To jest mój ostatni "Teleexpress", żegnam się z państwem. Chciałbym bardzo podziękować ze te ponad 25 lat spotkań w "Teleexpressie" i w innych programach Telewizji Polskiej. Do zobaczenia w innym miejscu - pożegnał się z widzami
Dziennikarz nigdy nie ukrywał, że jego decyzja była podyktowana zmianami w zarządzie Telewizji Polskiej. Po objęciu funkcji prezesa TVP przez Jacka Kurskiego Maciej Orłoś nie widział już dla siebie miejsca w tej stacji.
Teraz były prowadzący "Teleexpressu" wprost powiedział, dlaczego nie chciał dalej współpracować z TVP. Padły mocne słowa.
Z TVP odszedłem pięć lat temu - 31 sierpnia 2016. Niektórzy myślą, że mi podziękowano, ale nie - to ja podziękowałem. Nie chciałem firmować twarzą telewizji, która manipuluje widzami, łamie zasady etyki dziennikarskiej, a (niektórym) dziennikarzom kręgosłupy - napisał na Twitterze
Po rozstaniu z TVP Maciej Orłoś był związany z Telewizją WP i Radiem Zet. Obecnie można go usłyszeć w Radiu Nowy Świat, gdzie w poniedziałki i środy prowadzi w rozgłośni poranne pasmo "Nowy świt". Prowadzi również swój kanał na YouTube.
Choć nie zapowiada się na to, aby Orłoś mógł wrócić do publicznej stacji, liczy na to, że niedługo zmieni się jej oblicze.
Kieruje tym cynicznie prezes Kurski, a przyzwolenie dają władze na czele z prezesem Kaczyńskim, prezydentem Dudą i premierem Morawieckim. Prorządowa propaganda uprawiana przez "Wiadomości" TVP czy TVP Info jest haniebna. Oby jej kres był blisko.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.