W niedzielę telewizja La7 pokazała program "Non e l'Arena" telewizji La7, który prowadzony był z Placu Czerwonego w Moskwie. Wystąpili w nim m.in. rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa i czołowy rosyjski propagandysta Władimir Sołowjow.
Zacharowa, która słynie z kuriozalnych wypowiedzi, po raz kolejny przedstawiała kłamliwe teorie. Tłumaczyła, że wojna w Ukrainie to wina Stanów Zjednoczonych, NATO i Unii Europejskiej.
Dziennikarz powiedział dość
Wizyta Gilettiego w Rosji i rozmowy z propagandystami oburzyły Alessandro Sallustiego, dziennikarza "Libero Quotidiano". Po pewnym czasie Sallusti nie mógł już słuchać wypowiedzi, które padały w programie, i postanowił się rozłączyć. Wcześniej w ciągu 126 sekund wyjaśnił powody swojej decyzji.
Massimo, kiedy usłyszałem, że jedziesz do Moskwy, byłem bardzo dumny, że cię znam. Myślałem, że zamierzasz przemówić. Myślałem, że zamierzasz coś zrobić dla wolności naszej prasy. Zamiast tego jesteśmy świadkami serwilizmu wobec najgorszego rodzaju propagandy - powiedział Sallusti.
Sallusti przypomniał prowadzącemu, że to właśnie na Kremlu, który było widać za plecami dziennikarzy, zapadały decyzje o największych zbrodniach przeciwko ludzkości w XX i XXI wieku. - Powinieneś mieć odwagę powiedzieć, że jest za tobą miejsce pełne gó... - dodał.
Zdenerwowany Alessandro Sallusti nie chciał uczestniczyć w tym propagandowym teatrzyku i postanowił zerwać połączenie internetowe.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.