Premiera "Stanu zagrożenia" zaplanowana była na środę 20 stycznia. Film jeszcze na początku stycznia zapowiadał w programie "Gość Wiadomości" sam prezes TVP Jacek Kurski. Film miał pojawić się na antenie telewizyjnej Jedynki w wieczornym paśmie dokumentalnym o godzinie 21. Późnym popołudniem stacja nieoczekiwanie dla widzów i samej reżyserki zmieniła ramówkę, a zamiast filmu pokazano mecz. Około godziny 22 TVP wydała w tej sprawie komunikat, tłumacząc wstrzymanie emisji filmu Stankiewicz wątpliwościami prawnymi.
Wpłynęły zastrzeżenia natury formalno-prawnej, stwarzające poważne wątpliwości co do ryzyka użycia w filmie materiałów prawnie chronionych" - czytamy w oświadczeniu stacji. Jednocześnie TVP podała nową planowaną datę emisji "Stanu zagrożenia" podkreślając, że zobowiązała producenta "do wyjaśnienia wątpliwości i uzyskania zgód niezbędnych do wykorzystania materiałów użytych w filmie, w terminie umożliwiającym jego emisję w dniu 10 kwietnia 2021 roku.
Zupełnie inaczej powody wstrzymania emisji swojego filmu widzi reżyserka. 20 stycznia około godziny 12 napisała na Twitterze: "Dochodzą mnie niepokojące informacje, że jest próba zablokowania dzisiejszej emisji filmu 'Stan Zagrożenia' w TVP1 i poszukiwania pretekstu pod jakim miałoby nastąpić. Mam nadzieję, że nie będzie ocenzurowany".
W czwartek z kolei Ewa Stankiewicz zamieściła na Twitterze oświadczenie, w którym odpiera wersję przedstawioną przez TVP. Pisze, że film przeszedł niezbędne analizy prawne, a stacja po raz kolejny szuka pretekstu, by opóźnić jego premierę.
Film jest gotowy od 9 miesięcy, przeszedł analizy prawne, jest obwarowany umowami, został wstawiony w ramówkę i promowany zwiastunem TVP od tygodnia. Na krótko przed emisją zaczęto nagle szukać pretekstu do jej wstrzymania. Najpierw miały to być błędy językowe, a następnie prawne" - pisze Stankiewicz, która przypomina, że emisja jej filmu już po raz trzeci została wstrzymana.
Początkowo film miał się ukazać w TVP w 10. rocznicę katastrofy smoleńskiej, potem w maju 2020 roku. Wtedy, jak twierdzi reżyserka, ws. filmu interweniował "jeden z polityków", który usiłował zablokować jego emisję. Ewa Staniewicz pisze w oświadczeniu, że nie wierzy w zapewnienia stacji i to, że jej film pojawi się w TVP.
"Nie mam nadziei, że film zostanie wyemitowany w ogóle. Nie godzę się na żadną cenzurę treści filmu. A zarzuty skierowane w opisanych okolicznościach wyglądają na pretekst i otwierają furtkę do dalszej blokady".
W dalszej części oświadczenia Stankiewicz zarzuca też TVP, że nie wspiera działań niezależnych twórców, którzy starają się ustalić przyczyny katastrofy smoleńskiej. Bierność w tym temacie zarzuca także polskiemu rządowi. Jak podsumowuje autorka "Stanu zagrożenia":
"Przegrała wolność słowa – zwyciężyły naciski polityczne. Nie zobaczycie Państwo filmu Stan Zagrożenia. Tak jak od 5 lat nie widzicie Raportu Podkomisji podstawowego narzędzia do naprawy bezpieczeństwa Państwa, ani zarzutów Prokuratury. Tutaj sojusze są zdumiewające" - kończy Ewa Stankiewicz.
Jak mówiła o swoim filmie Ewa Stankiewicz, "Stan zagrożenia" to efekt dziesięcioletniego dziennikarskiego śledztwa "na temat śmierci polskiego Prezydenta na terenie Federacji Rosyjskiej", w formie przystępnej także dla międzynarodowego widza. Przypomnijmy, że Ewa Stankiewicz jest także autorką głośnego filmu o katastrofie smoleńskiej "Solidarni 2010" i prezesem stowarzyszenia o tej samej nazwie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.