Niektórzy kinomani sprowadzają klasyki filmowe do poszczególnych scen, które są tak mocne, że właściwie stanowią osobny byt i niezależne arcydzieło. W "Lśnieniu" jest to szaleńcza pogoń Jacka z siekierą puentowana słynnym: "Wendy, I'm home". W "Łowcy jeleni" perłą jest zabawa w "rosyjską ruletkę". Z kolei w "Nagim instynkcie" bezkonkurencyjne pozostaje ciągle przesłuchanie Catherine Tramell, która, nie mając bielizny, zakłada sugestywnie nogę na nogę.
Kiedy Sharon Stone dostała ten przełomowy angaż, miała 32 lata i szereg ról w filmach, które cieszą, ale zapomina się o nich zaraz po wyjściu z kina.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Przez długi czas nie byłam pewna, czy nie zamienią mnie na kogoś innego, bo jak to możliwe, żebym zagrała z samym Michaelem Douglasem? Myślałam, że może jestem tylko tymczasowo i za chwilę przyjdzie ta właściwa aktorka. Ale podczas pierwszych kilku przymiarek garderoby prawda zaczęła do mnie docierać. Nie mogłam uwierzyć w to, jakie to było ekscytujące i jak niesamowite kostiumy były szykowane właśnie dla mnie" - wspominała Stone początki swojej największej przygody filmowej w autobiografii "Pięknie jest żyć dwa razy".
Sharon Stone wynegocjowala z producentami klauzulę, która pozwoliła jej zatrzymać wszystkie kreacje. "Ludzie myśleli, że zwariowałem, ale prawda jest taka, że moje wynagrodzenie nie było wcale kosmiczne. Zarobiłam 500 tys. dol., a Michael 14 mln dol. Zatrzymanie ciuchów było uczciwe" - kontynuowała opowieść gwiazda.
Z czasem kolekcja ubrań z "Nagiego instynktu" coraz bardziej topniała, bo aktorka przeznaczała je na aukcje charytatywne. Zatrzymała tylko słynną białą sukienkę, która, w wiadomej scenie, przylegała bezpośrednio do jej ciała. "Dzięki niej pamiętam, co wtedy przechodziłam, jak ten film mnie zmienił i jak wiele się wtedy nauczyłam" - wyznała Sharon Stone w książce.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.