We wtorek 14 listopada prowadzący "Szkło kontaktowe" odebrał kilka telefonów na antenie. Większość dzwoniących wypowiadała się pozytywnie na temat partii opozycyjnych, a krytykowała polityków niedawno rozwiązanego rządu. Rozmówcy zachowywali kulturę wypowiedzi, a Tomasz Sianecki nie musiał interweniować.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dopiero telefon pani Małgorzaty z Leszna wywołał nietypową reakcję prowadzącego. - Mam przekaz do posłów PiS-u. Po wczorajszych rozmowach i dzisiejszym proponuję im, żeby zgłosili się do Kościana - zaczęła kobieta. - To jest 40 km od Leszna, tam jest szpital psychiatryczny. Bo ja uważam, że choroba nieleczona jest groźna nie tylko dla osoby chorej...
W tym momencie wypowiedź starszej pani przerwał Sianecki. - Pani Małgorzato, ja przepraszam bardzo, ale tutaj przerwę. Przepraszam, że tak brutalnie się zachowuję, ale wolałbym, żebyśmy nie używali tego rodzaju porównań do chorób psychicznych. To są bardzo poważne sprawy, z tego nie ma co żartować.
W czasie wypowiedzi gospodarza pani Małgorzata została zdjęta z anteny. Nie miała więc szansy, aby dokończyć swoją wypowiedź, czy jakkolwiek skomentować słowa Sianeckiego.
- Pan Krzysztof Kwiatkowski, były prezes Najwyższej Izby Kontroli i były minister sprawiedliwości wczoraj pozwolił sobie na żarcik, kto wygrywał w szpitalach psychiatrycznych w ostatnich wyborach. Później przeprosił bez żadnego trybu, to trzeba mu zapisać na plus - kontynuował prowadzący.
Na zakończenie dodał jeszcze: - Dajmy pokój tego rodzaju porównaniom. Tym bardziej, że one padają z jednej i drugiej strony. Przepraszam, że tak się brutalnie zachowałem, ale taki już jestem... Swoje trzy grosze wtrącił jeszcze siedzący obok Tomasz Jachimek: "taki brutal, jak woda kolońska".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.