Wtorkowe "Fakty" TVN otworzył materiał dotyczący paktu senackiego, czyli porozumienia opozycji dotyczącego wspólnego startu w jesiennych wyborach parlamentarnych do wyżej izby, o którym, co ciekawe, nie usłyszeli widzowie "Wiadomości".
Drugi materiał programu TVN był już jednak wyraźną odpowiedzią na narrację telewizji państwowej, która regularnie przypisuje liderowi PO prorosyjskie poglądy. Jakub Sobieniowski postanowi przypomnieć, jak ciepło o Rosjanach swego czasu wypowiadał się... Jarosław Kaczyński.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po tym, jak okazało się, ile miliardów złotych Polska zapłaciła za rosyjską ropę przez cały czas trwania wojny, Donald Tusk nazwał Daniela Obajtka "oligarchą Putina". Prezes Orlenu odpowiada, że to lider PO chciał prowadzić rozmowy z Rosją taką, jaka ona jest. Jakub Sobieniowski pokaże, kto mówił o rozmowie z Rosją taką, jaka ona jest, także już po wojnie w Gruzji i po zajęciu Krymu - zapowiedział materiał redakcyjnego kolegi Piotr Kraśko.
Czytaj także: Justin Bieber nie przyleci do Polski. Fani są wściekli
Następnie przypomniano słynną odezwę Jarosława Kaczyńskiego do "przyjaciół Rosjan" z maja 2010 roku, czyli "już po Gruzji" - jak zwrócił uwagę dziennikarz "Faktów", nawiązując do napaści Rosji na Gruzję w 2008 roku.
Sobieniowski przypomniał też w swoim materiale słowa Kornela Morawieckiego, który jeszcze w 2018 roku był orędownikiem zacieśniana stosunków z Rosjanami. Mateusz Morawiecki, poproszony przez TVN o komentarz w tej sprawie, odmówił, tłumacząc, że "umarli nie mogą się bronić" (ojciec premiera zmarł w 2019 roku).
Jak wyjaśnił reporter "Faktów", to nie atak, ale dowód, że ówczesna postawa Donalda Tuska wobec Rosji, która według TVP kompletnie go dyskredytuje, była dość powszechna wśród polskiej klasy politycznej.
Nikt nie atakuje zmarłego. To tylko i aż dowód, że nawet po aneksji Krymu i przed krwawą inwazją był polityk, Kornel Morawiecki, który mówił o polepszaniu relacji z Rosją. I nie naraża się na taką krytykę PiS-u, w której teraz przoduje Mateusz Morawiecki - przekonywał dziennikarz "Faktów" TVN.