Z początkiem stycznia na antenie TVP1 pojawiła się piąta edycja "Sanatorium miłości". Bohaterowie tego randkowego show dla seniorów mówią nie tylko o swoim życiu uczuciowym. Oprócz odważnych wyznań o seksie, śmierci, trudnych doświadczeniach, często pojawia się wątek pieniędzy.
Ostatnio było głośno o opinii Anity na temat zamożności panów. Seniorka świetnie radzi sobie finansowo, prowadzi z córkami klinikę stomatologiczną. Dawniej była związana z mężczyznami, którzy wykorzystywali jej bogactwo.
Kobieta patrzy oczami, ale też portfelem. Żeby nie było dziesięciu randek na wodzie mineralnej - wyznała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dlatego skromni emeryci i renciści będą musieli szerokim łukiem omijać Anitę. Wśród nich znajduje się Adam z z Goliny obok Jarocina. Był on właścicielem firmy ogrodniczej, ale z powodów zdrowotnych musiał ją zawiesić. Teraz utrzymuje się z renty, ale musi dorabiać w firmie córki i zięcia, którzy produkują rowerowe siodełka.
Jestem na rencie i pomagam dzieciom, a one pomagają mi. Bo jak mam żyć za 1670 złotych miesięcznie? To może człowieka trafić. To, co się zrobiło, to się w głowie nie mieści. Dostajemy 3 tysiące na węgiel, musimy wpłacić i potem czekać pół miesiąca albo miesiąc, by go dostać. To jest straszne - powiedział Adam w rozmowie z "Faktem".
Mimo to senior wierzy, że w programie TVP znajdzie kobietę, której nie będzie interesować jego stan konta. Adam przez 42 lata był w związku małżeńskim, aż do nagłej śmierci żony. W wolnym czasie namiętnie ogląda filmy oraz mecze siatkarskie. Lubi również czytać książki, słuchać muzyki i tańczyć, co sprawia, że w "Sanatorium miłości" może być rozchwytywany, a jego przyszła partnerka raczej nudzić się z nim nie powinna.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.