Strażacy dostali zgłoszenie o tonącym koniu w sobotę rano. Klacz przez kilka godzin rozpaczliwie walczyła o życie. W akcję ratunkową zaangażowali się strażacy i mieszkańcy pobliskich Zawad Ełckich na Mazurach. Zastosowane przez nich metody nie wszystkim się jednak spodobały.
To nie było łatwe zadanie
Przed wyciągnięciem zwierzęcia strażacy musieli oczyścić teren, żeby móc w ogóle dostać się do pechowego konia. Potem wcale nie było łatwiej.
To zdjęcie wzbudziło spore kontrowersje
Pod postem na Facebooku wywiązał się spór o to, czy ta metoda była konieczna. Niektórzy komentujący uważają, że skoro z torfowiska wystawał tylko łeb zwierzęcia, to nie było innej możliwości.
Ratownicy nie przyłączyli się do dyskusji
Inni z kolei twierdzą, że strażacy mogli dostać się do nóg tonącego zwierzęcia i oszczędzić mu podduszania i ewentualnych problemów z kręgosłupem.
Kilkanaście osób pracowało w pocie czoła
"Częściowo został odkopany, tułów opasano wężami strażackimi i linami alpinistycznymi i przy użyciu ciągnika rolniczego udało się wydobyć go na zewnątrz" - powiedział Polsat Newsst. kpt. Jarosław Pieszko z Państwowej Straży pożarnej w Ełku
Po kilku godzinach wreszcie się udało
Po wydobyciu na powierzchnię klaczy podano tlen i okrytą ją kocami. Spędziła kilka godzin w bagnie, więc była wychłodzona, zupełnie wycieńczona i nie miała siły ustać na nogach. Trafiła pod opiekę weterynarza.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Zobacz także: Wzruszające powitanie. Po trzech latach odnalazł swojego psa