Kobe Bryant nie żyje. Wyciekły nowe zdjęcia z miejsca tragedii
Przerażające fotografie zostały wykonane tuż po katastrofie, w której zginął Kobe Bryant. Przejeżdżających w okolicy rowerzysta zdążył uchwycić eksplozję i szalejący ogień.
Widzieli helikopter tuż przed spadnięciem
Rowerzyście towarzyszył przyjaciel. Właśnie przejeżdżali rowerami, kiedy spostrzegli, że z mgły wyłania się helikopter.
Świadek widział wielką "kulę ognia"
"Byliśmy na tyle blisko, że mogliśmy poczuć powietrze ze śmigieł. To była ogromna kula ognia", wspominał rowerzysta w rozmowie z "The Sun". Mężczyzna poprosił, by zachowano jego tożsamość w tajemnicy.
Mogli dołączyć do grona ofiar
Helikopter był na tyle blisko, że świadkowie o mały włos nie odnieśli poważnych obrażeń. "Jedno z drzwi helikoptera wylądowało około 10 do 15 stóp (3-4,5 m – przyp.red.) od nas. Wszędzie latały części. Z helikoptera pozostało bardzo niewiele", przyznał świadek w rozmowie z "The Sun".
Próbowali ratować pasażerów
Świadkowie podbiegli do helikoptera w nadziei, że zdołają pomóc ewentualnym rannym. Jednak szybko przekonali się, że nikt nie miał szans na ratunek.
Nie wiedzieli, kim byli pasażerowie
Żaden ze świadków nie zdawał sobie sprawy, że w helikopterze był gwiazdor koszykówki Kobe Bryant. O wszystkim dowiedzieli się w późniejszym czasie. Jak wspominał świadek, czuli się wystarczająco przerażeni i skołowani faktem, że zostali świadkami tragedii.
W katastrofie, do której doszło 26 stycznia, zginęło łącznie 9 osób, poza Kobe Bryantem także m.in. jego 13-letnia córka Gianna.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.