29 koni zginęło na ranczu w Kalifornii. Zwierzęta spłonęły w jednym z szalejących w tym stanie pożarów. Właścicielka, która wróciła po przejściu fali ognia, zastała przerażający widok. Nie mogła opanować nerwów i rozpłakała się.
Nie było czasu
Patricia Padilla przyznaje, że przez cały czas, kiedy była poza ranczem, dręczyła ją myśl, co z końmi. Opowiada jednak, że nie miała wyboru, bo strażak, który zapukał do jej drzwi w środku nocy dał jasno do zrozumienia, że jeśli zostanie, to zginie. Czasu na ucieczkę było bardzo mało - pisze "The Independent".
Załamana
Konstrukcje można odbudować, ale życia koniom przywrócić się nie da. To rozrywa moje serce - mówi Patricia Padilla.
Ogromne pożary
Pożary w Kalifornii objęły już obszar około 44,5 tysiąca hektarów. Do tej pory przed płomieniami musiało uciekać 200 tysięcy osób. Dotyczy to hrabstw Ventura i Los Angeles.
Złe prognozy
Żywioł strawił ponad 300 domów i zabudowań gospodarczych. Niestety, wygląda na to, że będzie jeszcze gorzej. Według meteorologów pożary będą podsycane przez silne wiatry. Prognozy mówią o wichurach, które mogą osiągać prędkość nawet 130 kilometrów na godzinę.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.