Płaczący, krzyczący oraz nieprzytomni trafiają do pobliskiego szpitala. Po krótkiej obserwacji lekarze wypuszczają ich do domów, ale rodziców to nie zadowala. Wzywają na pomoc księży, bo widzą w tym działanie Złego. Mówią, że szkołę wybudowano na masowym grobie i teraz duchy pochowanych tam ludzi prześladują uczniów.
Dla Henry'ego Narro Garcii, reprezentującego w stanie San Martin (gdzie leży Tarapoto) publiczną służbę zdrowia, sprawa jest jednak oczywista - to masowa histeria. Mężczyzna wierzy w słowa podległych mu lekarzy. A ci zapewniają, że dzieciom fizycznie nic nie dolega. Problemem są skołatane nerwy. Od 29 kwietnia, gdy miało miejsce pierwsze masowe omdlenie, do szpitali trafiło przynajmniej 75 uczniów i kilkoro nauczycieli. Wszyscy z klas czwartych i piątych.