Myśleli, że to kurczak. Obrzydliwe oszustwo w kurorcie
Organizacja pomocy zwierzętom Animals Australia po czteromiesięcznym śledztwie opisuje czarnorynkowy handel psim mięsem na Bali. Wyłapywane i brutalnie mordowane zwierzęta trafiają do rzeźni, a ich udające kurczaka mięso do brzuchów setek tysięcy turystów odwiedzających tę wakacyjną wyspę Indonezji.
"Kurczak" zatłuczony prętem
Zanim odpoczywający na Bali wydadzą równowartość 4 zł na "drobiową" przekąskę, ktoś musi zabić psa. Przeciętny czworonóg kosztuje w "skupie" równowartość 40 zł. Potem psie mięso musi trafić do panierki i na patelnię. Trzeba smażyć je na patyku tak długo, aż zacznie przypominać słynnego kurczaka satay - opisują koszmarne praktyki obrońcy zwierząt.
Tak też zabijają psy
Jedzenie psiego mięsa w Indonezji jest legalnie. Jednak legalnym, a na pewno etycznym, nie jest sprzedawanie go jako kurczaka. Na wyspie, na którą tylko z Australii dociera milion turystów rocznie, zabijanych jest dla mięsa 70 tys. psów. Według Animals Australia używa się nie tylko prętów, bo czasem psom podaje się truciznę, np. cyjanek. W "najlepszym" wypadku tylko zabija z broni palnej.
Czego oko nie widzi...
Gdy oko kamery nie patrzy, handlarze na plażach przekonują, że to kurczak. Muszą co prawda mieć na opakowaniach zbiorczych oznaczenie RW (psie mięso), ale turyści nie rozumieją znaczenia tego dwuliterowego kodu. Używają go także restauracje podające klientom psinę. Czasem to jedyna wskazówka, co kryje się na talerzu lub patyku.
Etyka i zdrowie
Jeżeli pominąć aspekt etyczny okłamywania turystów, zostaje zawsze kwestia zdrowia. Psy często wyłapuje się w strefach zagrożonych wścieklizną. Z kolei użycie cyjanku do uśmiercania zwierząt powoduje, że zatrute mięso może szkodzić później człowiekowi. W niewielkich ilościach wywoła nudności i biegunkę. Chyba, że ktoś zje w potrawce psi żołądek albo serce. To gwarancja dawki śmiertelnej.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.