Przestępczość, niedofinansowanie, błędy konstrukcyjne czy sytuacja polityczna - każdy z tych czynników przemieniał raj w piekło, a całe osiedla bloków w piętrowe slumsy. Tak było z Cabrini Green w Chicago czy z Divis Flats w Belfaście. W tej galerii pokazujemy 10 przykładów takich właśnie miejsc z różnych stron świata.
Przy okazji tego tematu chcemy też polecić film "High-Rise" z Tomem Hiddleston, Jeremym Ironsem i Sienną Miller. Produkcja o gwałtownej i kolorowej śmierci dekadenckiej idei samowystarczalnego wieżowca bazuje na wizjonerskiej książce Jamesa Grahama Ballarda pod tym samym tytułem. Napisana 40 lat temu doskonale oddała wszystko, co najgorsze w śnie o lepszym życiu w betonowej wieży.
Ponte City - RPA
Przestępczość zaczęła wypychać spragnionych luksusu mieszkańców. Wraz z końcem apartheidu latach 90., olbrzymim budynkiem zaczęły rządzić gangi. W miejsce luksusowych butików pojawiły się burdele, meliny i sklepy handlarzy nielegalną bronią czy narkotykami. Policja nie miała zamiaru tam niczego szukać. Właściciele budynku byli tak zdegustowani panującą sytuacją, że próbowali nawet sprzedać go władzom pod wielopiętrowe więzienie. W 2001 roku rozpoczął się proces renowacji, ale kryzys na rynku kredytów mieszkaniowych zmusił banki do cofnięcia pożyczek i zabrakło funduszy na zmianę czegokolwiek.
Kowloon Walled City - Chiny
*Miasto miało mur, który utraciło w czasie II wojny światowej. *Kowloon w 1898 roku było fortecą z 700 osobami. W 1940 żyło tam 2000 osób, dekadę później już trzy tysiące więcej. Mur rozebrali Japończycy najeżdżający tę część Chin. Materiał posłużył do rozbudowy lotniska Kai Tak.
Co ciekawe, brak muru nie wpłynął na rozrost poza dotychczasowe granice. Po prostu na tych 27 tys. metrach kwadratowych zaczęło się gnieździć coraz więcej ludzi. W 1973 pojawił się pierwsza samowolka, potem kolejna. W sumie do 1993 roku wyrosło 300 połączonych ze sobą wież. Świetnie pokazany przekrój miasta można zobaczyć tutaj.
Wodę czerpano z 70 studni artezyjskich. Pompy elektryczne przenosiły ją do zbiorników na dachu, by potem spływała rurami do mieszkań. Rury były dziurawe, więc wchodzący miedzy budynki zawsze nosili ze sobą parasolki. Większa część instalacji elektrycznej położona była na ścianach, by uniknąć pożarów. Najwyższe wieże miały 14 pięter. Nie mogły mieć więcej, bo wpadałyby na nie samoloty lądujące na pobliskim lotnisku. W tym dziwnym miejskim organizmie było kilka szkół i przedszkoli, małe fabryczki, zakłady dentystyczne i sklepy. W sumie działało tam 700 różnych firm. Znalazło się też miejsce dla kilku burdeli i kasyn.
Wieża Dawida - Wenezuela
Budynek nie został ukończony - brakowało balustrad na balkonach, okien a czasem i ścian. Nie było prądu i wody. Nie działały też windy. Wenezuelczycy zdesperowani brakiem alternatywy (w Caracas jest olbrzymi niedobór mieszkań) w tych warunkach urządzili sobie życie tak, jak umieli. Np. pierwsze 10 pięter pokonywali na motocyklach, dalsze kilkanaście już na piechotę. Nielegalnie doprowadzono prąd i wodę. Nad "bezpieczeństwem" i dostawą mediów czuwały gangi.
Wieża Dawida zagrała w jednym z sezonów serialu "Homeland". Schronił się tam człowiek poszukiwany przez policję całego świata. Władze miasta nie chciały mieć takiej reklamy, więc w 2014 roku wszystkich mieszkańców przesiedlono.
Osiedle Cabrini Green - USA
*W 1981 roku burmistrz Chicago Jane Byrne próbowała zadać kłam "złym plotkom". *Przeprowadziła się do jednego z budynków, wytrzymała tylko trzy tygodnie. W 3600 mieszkaniach żyło tam 15 tys. osób. Policja zapuszczała się na osiedle niechętnie i zawsze w kamizelkach kuloodpornych. Pierwszych mundurowych zastrzelono w lipcu 1970 roku. Na osiedlu działało kilka zwalczających się gangów. Strzelaniny, handel narkotykami i walka o terytorium odbywały się na porządku dziennym. Zabójstwa i gwałty na dzieciach przelały szalę goryczy. W 1995 roku zaczęło się wyburzanie Cabrini Green. W marcu 2011 roku zrównano z ziemią ostatni budynek.
São Vito - Brazylia
*Betonowy moloch zbudowano w latach 1954-1959. *Z początku pełnił rolę taniego lokum dla robotników przyjeżdżających do Sao Paulo za pracą. Z roku na rok przybywało przedstawicieli półświatka, szczególnie prostytutek.
W 1985 roku według pisma " Veja em São Paulo" São Vito miał największe zagęszczenie ludzi na metr kwadratowy w całym mieście. W tamtych czasach w bloku żyło ponad 3000 osób. Większość stanowili ubodzy ludzie i kryminaliści. Budynek zaczął podupadać, zatrucie studni artezyjskiej pozbawiło mieszkańców taniego źródła wody. Z budynku przestano też odbierać śmieci, więc odpadki wyrzucano za okno.
W 2002 roku, na dwa lata przed wyburzeniem, 80 proc. prądu było pobierane nielegalnie, a 65 proc. mieszkań było zadłużonych. Z trzech wind działała tylko jedna, do tego jechała tylko do 15-go piętra. Ludzie mieli dość i uciekali. Zanim policja siłą opróżniła budynek, jedna czwarta mieszkań stała już pusta. W 2011 roku ciężki sprzęt zrównał obiekt z ziemią.
Grande Hotel Beira - Mozambik
Niegdysiejsza "Duma Afryki" nadal tętni życiem. Nie ma tu jednak ani gości, ani pracowników. W rozpadającym się kilkupiętrowym budynku, między ogołoconymi ze zdobień ścianami w 116 pokojach mieszka ponad 6 tys. osób. Całe rodziny potrafią zmieścić się w "jedynce". Mieszkają w dawnych pokojach, gdzie kąpiel można wziąć najwyżej z pomocą wiadra. Ci, których nie stać na wodę z prywatnej pompy koło hotelu, kąpią się w olimpijskim basenie wypełnionym deszczówką i wszystkim, co tam przez lata wpadło.
*Handlarze sprzedają owoce i alkohol w korytarzach, gdzie pół wieku wcześniej stewardzi popychali wózki z posiłkami dla gości. *Wielu żyjących tam ludzi po prostu zabija nudę, snując się wokół zarastającej krzakami konstrukcji w stylu Art Deco. Dla reszty mieszkańców Mozambiku żyjący w tym olbrzymim squacie są "whato muno", co oznacza „ludzi nie stąd".
Osiedle Divis - Irlandia Północna
Robertson informacje o życiu ludzi, dla których projektował domy, zdobywał u księży katolickich z miejscowej parafii. Duchowni nie powiedzieli mu jednej, bardzo ważnej rzeczy. Katolicy mieszkający przy Falls Road przebiegającej koło Divis Flats mieli coraz bardziej na pieńku z protestantami z biegnącej równolegle Shankill Road. Niesnaski były na porządku dziennym od lat, ale z nadejściem lat 70. pojawiły się brutalne akty przemocy.
Irlandzka Armia Republikańska podkładała bomby w całym królestwie, a brytyjska armia i policja strzelały do terrorystów przy byle okazji. I tak pod koniec 1969 roku w Divis Tower zginął 9-letni chłopiec. Zabili go żołnierze serią z karabinu maszynowego z opancerzonej terenówki jadącej koło budynku. Ponoć w odpowiedzi na wcześniejszy ostrzał z okien. Kropla przepełniła czarę goryczy i Divis Flats znalazło się w sercu krwawego konfliktu religijnego. Ostatnie dwa piętra wieżowca zajęli żołnierze na punkt obserwacyjny. Z czasem, oblężeni przez uzbrojonych katolików, mogli się tam dostać jedynie śmigłowcem.
Regularna wymiana ognia, zasieki, bomby i zabójstwa - to nie jest dobry klimat do życia. Dlatego też sytuacja mieszkańców Divis Flats zaczęła się pogarszać. Co więcej, budowa ostatnich budynków opóźniała się przez stałe kradzieże surowców. W blokach już ukończonych pojawił się grzyb - narzekania na wilgoć były powszechne. Robertson broni się, że on projektował dla rodzin 2 +1, a w mieszkaniach żyło często po 11 osób. Prości ludzie nieprzyzwyczajeni do centralnego ogrzewania nie używali go, zwiększając tylko problem wilgoci. W 1985 roku urzędnicy uznali, że eksperyment trzeba przerwać. Nakazano wyburzenie 5 bloków. Ocalała jedynie niesławna Divis Tower.
Lunik IX - Słowacja
W Luniku IX nie ma bieżącej wody i gazu, a śmieci trafiają za okna. Sterty odpadków służą za plac zabaw dla dzieci. Nikt tu się czynszem nie przejmuje, bo i tak nikt by się po niego nie zgłosił. Słowacy nie zapuszczają się tu za dnia, tym bardziej w nocy. Bezrobocie na blokowisku wynosi niemal 100 proc., ludzie utrzymują się z kradzieży i żebractwa. Dzieci do szkół nie chodzą, tylko "pracują" na ulicach Koszyc.
Pionowe miasto - Indie
Dystopijne marzenie urzędników o poprawie życia najbiedniejszych poprzez upchnięcie ich w betonowych wieżowcach przerodziło się w prawdziwy koszmar. Budynki stały się więzieniem jeszcze gorszym, niż były liche budki z blachy falistej i desek.
Via Anelli - Włochy
Właściciele czynszowych mieszkań wyczuli interes i podnieśli mocno stawki. W rezultacie w jednym lokalu żyło po kilku imigrantów. Miejsce zaczęło podupadać. Przestępczość i gangi przejęły kontrolę nad całym osiedlem. Po kilkunastogodzinnej wojnie gangów z Maroka i Nigerii sytuacja stała się tak groźna, że wokół budynków postawiono trzymetrowy stalowy mur. W 2007 roku budynki przeznaczono do wyburzenia.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.