Strażacy w szoku. Piecyk wpuszczał czad do innych mieszkań
W krakowskim mieszkaniu uruchomiły się dwa czujniki tlenku węgla. Najpierw sygnał alarmowy ogłaszał tylko jeden z nich, więc właściciel - bojąc się awarii - dokupił drugie urządzenie. Gdy zadzwoniły oba, i to w tym samym czasie, wezwał strażaków. Okazało się, że problemem był piecyk u jednego z sąsiadów. Czegoś tak bezmyślnego się nie spodziewali. O sprawie piszą na Facebooku.
Problem gdzie indziej
- Po przybyciu na miejsce zdarzenia i wykonaniu pomiarów potwierdzono w mieszkaniu obecność tlenku węgla potocznie zwanego "czadem". Sprawdzeniu poddano przepływowy podgrzewacz wody zamontowany w łazience - pomiary wykazały, że piecyk działał bez zarzutów. Podejrzenia padły na inne mieszkania z wadliwą instalacją - tłumaczą strażacy.
Piecyk za szybą
Sprawdzono wszystkie mieszkania w klatce 4-piętrowego bloku mieszkalnego. I faktycznie, w jednym z nich odkryto źródło czadu. Był to zamontowany w kuchni piecyk gazowy. Właściciel umieścił go w szafce kuchennej zamykanej przeszklonymi drzwiami.
Czad do wentylacji
- Odprowadzenie spalin rurą typu "spiro" najprawdopodobniej wykonane jest do kanału wentylacyjnego, gdzie rura nawet nie jest wprowadzona do komina. Po uruchomieniu piecyka i wykonaniu pomiarów stężenia CO po kilku sekundach na naszym urządzeniu uruchomił się alarm wskazując wielokrotne przekroczenia - wyjaśniają strażacy.
Niebezpieczne rozwiązanie
Piecyk natychmiast wyłączono. Strażacy wyjaśnili lokatorom, jak duże zagrożenie sprowadzili na siebie siebie i innych. Pogotowie gazowe odłączyło dopływ paliwa do piecyka do czasu wykonania prawidłowego montażu i stworzenie instalacji do odprowadzania spalin.