Po trzech nalotach prywatne domy w Rostocku i Hamburgu niemiecka policja przechwyciła sporą ilość broni i środków łatwopalnych, które miały być użyte podczas zbliżającego się szczytu G20. Należały do lewicowych ekstremistów.
Policja dostała cynk
Do niemieckiej policji już od jakiegoś czasu docierały sygnały o planowanych atakach. Doprowadziły one funkcjonariuszy do kilku domów, po których przeszukaniu znaleziono niemały arsenał.
Zatrzymani
Przejęte materiały należały do dwóch mężczyzn, 30-latka i 26-latka. Pierwszy pozostał w areszcie do 10 lipca, drugiego zwolniono po złożeniu przez niego wyjaśnień. Obaj należą do radykalnych lewicowych ugrupowań.
Nawet "miotacze ognia"
Nie znaleziono broni palnej, ale np. gaśnice wypełnione materiałami łatwopalnymi, materiały do produkcji koktajli mołotowa, petardy, kije baseballowe, proce ze stalową amunicją, noże, pałki teleskopowe a także różne barwiące i cuchnące środki chemiczne.
Eksperymentowali
Mężczyznom postawiono zarzut naruszenia przepisów dotyczących posiadania broni i materiałów wybuchowych. Rozważane jest postawienie zarzutu tworzenia grupy przestępczej. Wiadomo, że testowali oni skuteczość swoich narzędzi protestu na kradzionym umundurowaniu policyjnym, m.in. kaskach oddziałów prewencji.
Ostatni moment
Szczyt G20 odbędzie się 7 i 8 lipca w Hamburgu. Organizatorzy przewidują, że odbędzie się tam około 30 demonstracji, przede wszystkim ze strony lewicowych organizacji ekstremistycznych. Mówi się, że zjawi się tam nawet 100 tys. prostestujących a część z nich już zapowiedziała, że będzie "bronić swoich praw wszelkimi środkami". Przeciwdziałać ma temu 20 tys. policjantów z całych Niemiec.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.