Umięśnione rewolucjonistki. Te Koreanki idą pod prąd
Umięśnione ciało kobiety stoi w całkowitej sprzeczności z propagowanym w mediach i popkulturze ideałem. "Prawdziwa" Koreanka powinna mieć odpowiednio dużą pupę i piersi przy zerowej talii. Najlepiej, gdyby unikała rozgłosu i skupiała się na wypełnianiu swoich domowych obowiązków. Jeżeli już chce zachwycać wyglądem, powinna przejść serię operacji plastycznych i zabiegów kosmetycznych. W skrajnym przypadku może chcieć operacyjnie usunąć niektóre partii mięśni, by nadać ciału bardziej smukłą sylwetkę. Powiększanie mięśni przez kobietę wydaje się dla przeciętnego Koreańczyka czymś nie do pomyślenia.
Poniżej mini reportaż BBC o Jeong Yeon Soon, pionierce kulturystyki wśród południowokoreańskich kobiet. Jak pani Soon mówi o sobie, życie, które wybrała, jest z konieczności bardzo samotne.
Dziwadła?
Umięśnione panie znajdowały swoje miejsce między karłami, zniekształconymi chorobą czy połykaczami szabel. Silne kobiety postrzegano jako "dziwadła".
Kobiety idą po swoje
Wielu mężczyzn nie chciało widzieć umięśnionych kobiet w prezentujących swoje atletyczne ciała w pozach, w jakich pojawiali się na scenie panowie. Kobiety mają bicepsy? O zgrozo!
W ukryciu
Jednak w Korei Południowej "pakerki" nadal kryją się ze swoim sposobem na życie.
Pod prąd
Alfabetyzacja
Oznacza to zwyczaj porównywania ciał kobiet do liter łacińskiego alfabetu, gdzie najbardziej pożądanymi są S i X a nikt nie chce być D, B lub O. S to duża pupa i duże piersi, X to długie nogi i ręce oraz brak talii. D to kobieta ciężarna, B to to ktoś z dużym brzuchem i dużym biustem a O – to ktoś zwyczajnie otyły.
Promocja (nie)zdrowia
Kobiety zachęcane są do diety dającej wygląd określonej litery, a o operacjach plastycznych mówi się w sposób absolutnie pozytywny.
Każde łydki są OK
Kulturystki akurat tłuszczem nie muszą się przejmować. Pozostaje tylko uodpornić się na obelgi rzucane na ulicy np. z powodu umięśnionych nóg.