Na trumnach w Jucuapa znają się jak mało kto w Salwadorze. W odległym od San Salvador miasteczku żyje 18 tys. osób. Na każdy tysiąc przypada jeden oficjalny zakład produkujący trumny. Z każdym dniem przybywa ludzi porzucających pracę na roli i otwierających przydomowe zakłady.
Odkąd w 2012 roku dwa rządzące krajem gangi MS-13 i 18th Street zerwały rozejm, liczba zabójstw wzrosła o 70 procent. Teoretycznie jest szansa na spokój, bo w marcu ogłoszono kolejne zawieszenie broni. Policja odnotowała poprawę statystyk. Jednak w Jucuapa nikt nie ma wątpliwości, że zapotrzebowanie na trumny szybko nie zmaleje. Zbyt dobrze znają brutalną historię swojej ojczyzny.
W małych warsztatach produkcyjnych, jak El Nuevo Renacer, praca wre. Pokazany na zdjęciu powyżej pracownik kończy właśnie nakładać kolejną warstwę farby na nową trumnę.
Czy będą się zabijać, czy nie, praca przy trumnach zawsze będzie. Najwyżej będziemy je wysyłać do Hondurasu i Gwatemali - mówi agencji Reuters Cesar Cruz, syn właściciela El Nuevo Renacer.