Rosja ostrzeliwuje Ukrainę od dawna. Mniej więcej od października zintensyfikowano jednak ostrzał infrastruktury krytycznej tego kraju. Główne cele związane były z energetyką i systemem ciepłowniczym: elektrownie, elektrociepłownie, podstacje i inne elementy systemu.
Faktycznie, jesień i zima upłynęły Ukrainie pod znakiem ostrzałów. Wiele elementów systemu ciepłowniczego Ukrainy zostało zniszczonych. Ale miało to swój koszt także dla Rosjan. Ich zapasy pocisków samosterujących i precyzyjnych nie są niewyczerpane.
Dlatego w pewnym momencie zaczęli ratować się pomocą z Iranu. Rosjanie musieli kupować irańskie drony-kamikaze Shahed, i - jak donoszono - pociski samosterujące. Początkowo Rosjanie atakowali z większą częstotliwością, mniej więcej co tydzień. Później, kiedy w magazynach zaczęło pokazywać się dno, częstotliwość ta zmalała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Do ostrzałów, jak opisują Ukraińcy, używano rakiet i dronów na dużą skalę. W jednej salwie, Rosjanie byli w stanie odpalić ich nawet do 70 sztuk. Masowość użytego uzbrojenia sprawiała, że przynajmniej części nie udawało się zestrzelić ukraińskiej obronie przeciwlotniczej. I pociski osiągały swój cel. Dlatego obrońcom tak potrzebne były nowoczesne systemy przeciwlotnicze.
Czytaj też: Problemy Putina to fikcja? Ekspert tłumaczy
Ale ukraiński wywiad wojskowy HUR opisuje, że w ostatnim czasie taktyka Rosjan uległa zmianie. Oprócz tego, że pocisków i dronów jest mniej, to znów spadają one częściej. Ukraińcy zwracają też uwagę, że Rosja chętnie wykorzystuje do odpaleń pocisków swoje lotnictwo taktyczne. Więcej spada też na Ukrainę starych pocisków Ch-22.
To dość stara, opracowana w latach 60. minionego wieku broń. Jest to pocisk kierowany, który wykorzystywano do ostrzeliwania celów nawodnych lub naziemnych. Nie jest on wyposażony w system GPS, więc jego precyzja uderzenia jest mniejsza, niż odpowiedników zachodnich.
Co ciekawe, Rosjanie atakują w nocy a nie za dnia, jak miało to miejsce wcześniej. Mniej jest także odpalanych stosunkowo nowych pocisków - Kalibr. Częściej są one za to wycelowane w elementy infrastruktury nie energetycznej i ciepłowniczej, a paliwowej, jak np. rafineria w Krzemieńczuku.
Być może wystrzeliwanie pocisków z samolotów jest elementem taktyki rosyjskiej. Wiedząc, że ukraińska obrona przeciwlotnicza (opl) jest bardziej szczelna, agresor sięga po ostrzał ze swojego terytorium - tak, by Ukraińcy mogli ostrzelać środków przenoszenia. Problem jest także z produkcją nowych. Wywiad wojskowy HUR szacuje, że Rosjanie mogą produkować 30-40 nowych pocisków miesięcznie. A potrzeby są dużo większe.
HUR poinformował ponadto, że zmniejsza się odstęp między produkcją pocisków, a ich zużywaniem. Do ostrzałów używano nawet pocisków wyprodukowanych już w 2023 r., zaś nałożone przez Zachód sankcje dotykają także eksportu do Rosji nowoczesnych technologii i podzespołów, stosowanych przy konstrukcji pocisków.
Wreszcie, Rosjanie także zaczęli stosować pewne sztuczki, mające dać im przewagę. Do rozpoznawania ukraińskiej opl wykorzystują np. balony wyposażone w niewielkie reflektory i foliowe ekrany. Sprawia to, że aktywują się systemy radarowe obrońców, co pozwala Rosjanom na ich wykrycie i uderzenie w miejscu, gdzie Ukraińcy się tego nie spodziewają.
Rosjanie wyposażają również swoje pociski precyzyjne w odbijacze dipolowe - nieduże elementy, mające zakłócać funkcjonowanie ukraińskich antyrakiet. Przez to, wystrzelone pociski rosyjskie są "gubione" przez ukraińskie radary. Oznacza to, że agresor wyciąga wnioski z dotychczasowych niepowodzeń a jego pokonanie może być trudniejsze.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.